niedziela, 7 grudnia 2014

Zdrowa

Odebralam wyniki badan kontrolnych. Mniej wiecej w piata rocznice rozpoczecia leczenia. Jestem calkiem zdrowa, a nawet wiecej - wyzdrowiala kompletnie. Teraz statystycznie ryzyko raka jest u mnie takie, jak u kazdego innego, zdrowego do czasu...

Pocelebrowalam z mezem urocza kolacja. Doktorowi zamierzam zaniesc szampana. I wypic z nim.
Zdecydowanie jestem rozczarowana, bo jakis fanfarow oczekiwalam, bicia serca i motyli, a tu tylko zwykla konstatacja - tak, jestem zdrowa. To chyba znak, ze sprawy rakowe nie zajmuja mnie juz tak bardzo, ze zyje zyciem jak sprzed.

Od miesiaca chodze do pracy. Malo ambitnej, malo platnej, ale co mialo znaczenie decydujace - poletatowej. Czulam, ze musze wejsc w rytm codziennej rutyny, planowania, zmuszania sie, bo wszystko zaczynalo mi sie rozlazic. Nie jest super, ale nie jest tez strasznie. Komfort wielki, bo po raz pierwszy robotka ktora wcale mnie nie stresuje. Nawet o niej wcale nie mysle i musze sie zmuszac, by tego na codzien nie okazywac. O czym tutaj.