wtorek, 17 sierpnia 2010

Bzdety "onkologiczne"

Kilka przykladow, jak sobie mozna wywolac raka. Albo nawrot.

Robie drugi raz markery. Przychodze do laboratorium, ten sam pielegniarz co ostatnim razem - dobry znak - mysle. Wtedy przyniosl mi szczescie i wklul sie za pierwszym razem, co wowczas rowniez odebralam jako dobry znak.
tym razem wklul sie za drugim razem. Zly znak, mysle. Po powrocie do domu mam lzy w oczach z powodu wlasnej glupoty. Zal mi samej siebie...

Po tygodniu dzwonie do laboratorium, czy juz sa wyniki. Jeszcze nie ma - slysze - data odbioru ustalona za trzy dni. No tak, ale zawsze byly wczesniej, zawsze. A teraz nie ma, bo pewnie cos znalezli i powtarzaja badania. Znow - zly znak. Glupias, pieje Maz, jesli badania wykazuja cos zlego, to spiesza sie z powiadomieniem, a jak wsz ok, to idzie powoli. Wg. niego jest to wiec dobry znak.

Ja oczywiscie w zadne znaki nie wierze. Skad zatem to debilne myslenie? Tylko ja tak mam?
Ech, zeby zagluszyc poszlam pobiegac. A co tam, ze dupa chuda. Teraz jestem bosko zmeczona i smieje sie ze znakow.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz