poniedziałek, 17 maja 2010

mam dla Pani dwie wiadomosci. Jedna dobra druga zla..

No nie uslyszalam tego doslownie, ale tak interpretuje moje wyniki krwi.
Po raz pierwszy zrobilam markery nowotworowe. Sa... w normie - tadam!!! Tak, wzruszylam sie.

Wyniki przychoda mailem jednoczesnie do mnie i do Kocura. Umowilam sie z nim, ze jesli bedzie cos nie tak, to zaprosi mnie na konsultacje.
No i teraz czekam, bo... markery ok, ale leukocyty, zwlaszacza limfocyty, erytrocyty - tragedia. Nigdy nie byly tak niskie, nawet podczas i po chemioradioterapii leukocyty zawsze byly powyzej 3000, teraz spadly do 2800. Dziwne o tyle, ze poltora miesiaca temu byly juz w normie...

Nie wariuje, ale jestem... hm zaniepokojona. W necie oczywiscie nie moge sie nieczego doczytac. Bo zeby odczytac wyniki prawidlowo i nie wyszedl kosmos, trzeba odniesc je do pozostalych parametrow. A to moze tylko lekarz. Skoro wiec doktor nie dzwoni, napisze do niego. I poczekam na wiadomosc. Do tego czasu wylaczam myslenie :D

W ramach wylaczania myslenia mialam pobiegac. Ale jak tu biegac, jak glowa mowi - musisz na siebie uwazac, masz podwyzszona podatnosc na zlapanie jakiegos paskudztwa. Wiec ograniczylam sie do dwoch godzin na fitnessie, gdzie zapewne mam wieksze szanse zlapanie jakiegos paskuda niz biegajac samotnie. Ech, brak w tym logiki, ale trudno. Godzina aerobiku i godzina rozciagania. Baaaardzo mi to dobrze zrobilo. Zwlaszcza to ostatnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz