A bylo to tak.
Siedziałam z najstarszą w krainie goniących Burków, już zbierałyśmy się do powrotu, gdy ostatniej nocy Najstarsza dostała boleści brzucha. Straszliwych. Z wymiotami i omdleniem.
Był więc szpital w nocy z niedzieli na poniedziałek. Poniedziałek obserwacja i badania. We wtorek laparoskopowa operacja. Dzisiaj Najstarsza marudzi, gości przyjmuje i jutro wychodzi. Wycięli jej potworniaka (potworniej brzmi niż jest). Tak się paskudnie umieścił za macicą, że na USG było widać tylko mały kawałek. Chwała pani ordynator, która jako stara szkoła uczona na macanego, wyczuła palpacyjnie.
I chwała powiatowemu szpitalowi w Szamotułach za czujność (w Poznaniu Najstarsza 4 razy była zbywana na ostrych dyżurach i prawie obśmiewana za delikatność panienki przed okresem). Chwała chirurgowi, że uratował jajnik i że dał radę laparoskopowo, bo nie każdy potrafi.
Powiem Wam, lepiej samemu chorować, niż patrzeć jak cierpi najbliższy. Zwłaszcza dziecko.
Idę odespać.
Hej, przykro mi, że takie przeboje was spotkały. Dobrze, że już po. Pozdrawiam goraco z gorącego poddasza, ufff
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPolu, dziekuje
OdpowiedzUsuńZadowolone jestemy, ze stalo sie to w tym miejscu i w tym czasie
Wylatuje w prz tygodniu
Mieszkasz na poddaszu? Czy jestes wyjechana w zw z praca?
Mam mieszkanko pod dachem zaraz, czyli się kwalifikuje moim zdaniem jako poddasze :) chociaż bez skosów :(
OdpowiedzUsuńWyjazd z filmem 26tego, więc na razie lato w mieście.
Lato w miescie jest ok. Chociaz na poddaszu... pewnie jest odlotowo ;)
OdpowiedzUsuń26 Twoj wyjazd, 22 ja odfruwam. To sie jeszcze moze zobaczymy.