czwartek, 10 marca 2011

Projekt (1)

Winna jestem słów kilka o projekcie "Działania na rzecz zapobiegania zachorowaniu na raka szyjki macicy i leczenia zmian przedrakowych u kobiet mieszkających na przedmieściach Dakaru".

Zaczynamy w maju przygotowaniem materiałów informacyjnych dla dziennikarzy, broszur i ulotek dla kobiet. Później szkolenie w jednej lub dwóch szkołach pielęgniarskich, przeszkolenie położnych i personelu w centrum medycznym, gdzie będą się odbywały akcje przesiewowe. W czerwcu wielkie bum - konferencja prasowa i zaczynamy badania, które potrwają przez pół roku - to nasz wielki sukces i radość, że nie będzie to jednorazowa akcja tylko półroczny program badań. Podczas badań dwa razy zostaną zorganizowane akcje uświadamiające dla kobiet poprowadzone przez profesora Kocura. Wszystko oczywiście ma być zmiediatyzowane na ile tylko się da.

Projekt ma także część edukacyjną, dla Polaków. Bo mamy prawo i powinniśmy wiedzieć na co są wydawane środki z programu Polskiej Pomocy Zagranicznej. Ta część przewiduje organizację w Warszawie seminarium i wykładów o roboczym tytule - problemy zdrowia reprodukcyjnego w krajach rozwijających się (dotyczyć będzie nie tylko Senegalu).

Informacje bieżące o działaniach będziemy zamieszczać albo na stronie Fundacji Kultury Świata albo na osobnym blogu. Zdjęcia, opisy, informacje. Mój blog trochę niepoważny, mocno emocjonalny to nie miejsce na to. Choć nadal mam zamiar dzielić się smaczkami, śmiesznostkami i smutkami, które na pewno podczas realizacji projektu się pojawią.

6 komentarzy:

  1. gratuluję i podziwiam, podziwiam i gratuluję - nie wiem co bardziej
    i z całego serca życzę powodzenia całej akcji!
    W dzisiejszym świecie taka akcja to naprawdę COŚ!
    Grażyna (z Krakowa)

    OdpowiedzUsuń
  2. Byłam kiedyś w Norwegii, bo miałam napisać o obowiązkowej tam cytologii i szczepieniach nastolatek. To było dawno.
    Niewiele pamiętam, oprócz tego, że raz na trzy lata państwo ścigało każdę Norweżkę:) i wzywało na cytologię.
    Ale wiecie jak jest. Rozmawiałam z kobietą, która systematycznie się badała i w dodatku była leśniczym, mieszkała w czystym nieskażonym środowisku i zachorowała, a badanie niczego nie wykazało.
    Okazało sie, że cytologia była źle robiona.
    Powinna być robiona specjalną szczoteczką.
    W każdym razie poczytaj jak ta tam się robi:)) Oni mają specjalny program.
    Inna rzecz, że są obrzydliwie bogaci.

    OdpowiedzUsuń
  3. Grazyno, dziekuje. Projektow pomocowych, rozwojowych, humanitarnych prowadzi sie na swiecie calkiem sporo, ale faktycznie - bardzo sie ciesze i czuje sie zaszczycona moc w nim uczestniczyc.
    Pru, szczoteczki obowiązują już wszędzie od jakiegoś czasu; badanie cytologiczne wychwyci wiekszosc dysplazji ale nie wszystkie, wiec mimo robienia cytologii mozna zachorowac, choc badajac sie bardzo zmniejszamy ryzyko (rak gruczolowy rozwija sie glebiej w szyjce macicy nie na jej powierzchni, stad wynik cytologii moze byc falszywy, a by dotrzec jak najglebiej wprowadzono wlasnie szczoteczki)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiesz to dawno było, ładnych kilka lat temu, kiedy tam byłam:))
    Wtedy jak rozmawiałam z moją panią ginekolog, to mówiła, że ona te szczoteczki z zagranicy sprowadza.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki za relację, czekam na dalsze info i koniecznie pisz też jak wygląda twoja praca przy projekcie, bo na pewno jej będzie dużo. Jestem dumna nieustająco! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dodam od siebie, że w moim mieście ruszyła akcja szczepień przeciwko wirusowi HPV, wywołującego raka szyjki macicy.Szczepienia obejmują 11-letnie dziewczynki. Koszt szczepienia wynosi ok. 1500 zł, ale dzięki akcji są one bezpłatne. W ramach programu profilaktycznego przeprowadzono we wszystkich szkołach podstawowych prelekcje edukacyjne dla dziewcząt i informacyjne dla rodziców.

    Chyba po raz pierwszy mogę powiedzieć, że jestem dumna z tego co robi lokalny samorząd.
    Świadomość kobiet, matek jest tak deprymująca, że jestem przerażona. W pierwszej edycji czyli w zeszłym roku w akcji wzięło udział tylko 50 % uprawnionych dziewczynek. Pielęgniarka zaangażowana w tą akcję była bardzo rozczarowana... ale ja twierdzę: przecież w końcu aż 50% z nich ma szansę nie zachorować....
    Polska rzeczywistość

    OdpowiedzUsuń