czwartek, 17 marca 2011

Swietowalam

Swietowalam 15 marca. To jest moje swieto prywatne, z tytulu bloga, wiec swietowalam bieganiem, rakiem, i Senegalem.

Senegalem oddycham caly czas, wiec nie czuje potrzeby dodatkowego ceremonialu.

Bieganiem - poszlam biegac z Kajmanami o... 5.45 rano! Wstac musialam o 5, obudzilam sie o 2 i z emocji nie moglam zasnac,  bo sie martwilam czy dam rade przebiec 10 km w godzine. Dalam rade. A bieganie nad ranem jest cudne, Dakar pusty - bieglam srodkiem ulicy na bulwarze nadmorskiem! Wrocilam do domu chwile przed 7, dzieci smetnie pochylone nad owsianka wlepialy we mnie oczy jak spodki, gdy rozemocjonowana opowiadalam jak sie super biega przed switem. Pewnie mysla, ze im matke pogielo calkiem.

Rakiem - tak przesunelam sobie date kontroli 'po roku' by wypadla wlsnie tego dnia. Dr Kocur znow nie przywital mnie szampanem, choc jego szampanski humor wskazuje, ze wreszcie kiedys to zrobi.
Dokonal przegladu podwozia, pocmokal z zachwytem (nie nad moim spodem, lecz nad swoim dzielem krawieckim) i jak zawsze odpowiedzial cierpliwie na 1000 pytan. Po wyjsciu zrodzilo sie oczywiscie kolejnych 1000.

W domu swietowalam odswietnie ubrana. Wyciagnelam z szafy czerwone obcasy kupione w Bolandzie - idea posiadania czerwonych obcasow zrodzila sie z zachwytu Syneczka czerwonymi szpileczkami Marciochy. Bylo tak: Synek zostal podrzucony M, ta jako dobra ciocia miala sie nim troche zajac, gdy ja cos tam zalatwialam w stolicy. No i ciocia zajela sie Syneczkiem jak umiala. Znalazlam go pochylonego nad boskimi pantofelkami koloru czerwonego. Do konca pobytu kazal je M nosic.

Tak zrodzil sie archetyp czerwonych obcasow w Rodzince. Po leczeniu okazalo sie, ze takze stopy wychudly i wiekszosc butow jest za luzna. Wiecie co sie robi, gdy szpilki sa za luzne - noga ucieka do przodu, z tylu za pieta wystaje kawal buta i wyglada sie jak mlodsza siotra w butach starszej siostry. Z tego powodu buciki owe sluza tylko do swietowania w domu. Ku wielkiej radosci Najukochanszego. Gdy wrocil z pracy, wysluchal opowiesci o wizycie u Kocura, zauwazyl pantofelki i z pretensja zaskrzeczal - no chyba nie poszlas do ginekologa w TYCH butach. Nie, kochany, alez skad. Te buciki sa tylko do swietowania z Toba - powiedzialam. No bo jak mam isc do lekarza w za duzych butach - to juz sobie tylko pomyslalam.

4 komentarze:

  1. chyba zamieszczę zdjęcie TYCH czerwonych bucików. Bo oprócz obcasa bardzo wysokiego, są wiązane na kostce. TO potwierdza, że Twój najmłodszy ma doby gust, wie w czym kobiety dobrze wyglądają. a czy jest w tym wygodnie? Kto o to pyta??!

    Rozumiem, że ciocia dobrze zajęła się synkiem....?

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystkiego najlepszego w takim razie :) Obyś miała wiele dobrych okazji do miłego, domowego świętowania!

    OdpowiedzUsuń
  3. Midi, dziekuje, dziekuje. Okazje mozna sobie zawsze znalezc; sek w tym, zeby sie chcialo ;)
    Marciosz, moje nie sa wiazane ale z paseczki z podwojnym zawinieciem wiec efekt bardzo podobny.
    Zajelas sie malym przewspaniale. W koncu oboje byliscie zachwyceni :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Takie święto, to prawie jak urodziny ;))))
    I szampan MUSI BYĆ ;))

    :****

    http://mamczerniaka.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń