sobota, 10 września 2011

11 wrzesnia

Ped i grypa, sponsorowaly ostatni moj tydzien. W pedzie i z grypa zrobilam usg nogi, wlasciwie nog, przymiotnik "chroniczne" bedzie tutaj slowem kluczowym, ale o tym w kolejnym poscie. W pedzie i z grypa kupowalam wyprawke szkolna dla Najmlodszego, walizke dla Slubnego, skarpetki i takie tam inne gadzety potrzebne w podrozy. Bo rozstajemy sie na 3 tygodnie, Wuj Sam bedzie szkolil Pana Ha w swojej pieknej stolicy.

Zadumalam sie dzisiaj nad poranna kawa, uzmyslowiwszy sobie zbieg dwoch okolicznosci - podroz samolotem do Washingtonu i jutrzejsza data.

8 komentarzy:

  1. A ja się przeziębiłam, wiem, że to żadna konkurencja dla grypy, ale przynajmniej nie jestes sama z gilem u nosa :)
    Wszystko będzie ok! - jak często nas wkurzało, prawda :)

    OdpowiedzUsuń
  2. dziekuje Polu, katar jest upierdliwy jak grypa,nawet gorzej, bo lekarz nie wypisze zwolnienia.
    ooo wlasnie dostalam sms - wsiadl do samolotu.

    OdpowiedzUsuń
  3. sms - siedzimy i czekamy. odlot sie opoznia.
    a niech to :(

    OdpowiedzUsuń
  4. heh, nawet slysze odlatujacy samolot :D

    OdpowiedzUsuń
  5. co do zbieżności dat i obaw, to przypomnę, lądowanie owego pamiętnego dnia w Waszyngtonie powiodło się, całe szczęście, że do NY pan Ha nie poleciał. Życzymy mu miłego pobytu u Wuja Sama i jego brata bliźniaka pana BO ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. taa, polecial do W via NY :D
    ale przeciez zadnych obaw nie mamy
    zyczymy, niech odpocznie

    OdpowiedzUsuń