Od miesiąca narzekała i prosiła - mamaaaa, przywieź mi z Polski lateks na sztuczne rany i sztuczna krew. Nie przywiozłam bo nie znalazłam, za to zachęciłam do chałupniczego wyrobu przebrania. Krecenie nosem, dąsy, a potem - eureka! Ileż można zrobić z mąki, kredek do oczu, miodu, polewy czekoladowej, podkładu w płynie, węgla i sama tylko wie z czego. Podczas dwóch tygodni prób (rana na policzku czy na ręce, gnijące rany po obu stronach, czy po jednej) mieszkanie wyglądało jak ...cmentarz. Ale chyba wszyscy przyznają - efekt jest powalający.
przyznaje: jest powalajacy!
OdpowiedzUsuńa jakaz to okazja, ze dziecko przywdzialo te gustowna kreacje?
Efekt genialny!I 'rozkładające się' dziecko pewnie zadowolone :)) An
OdpowiedzUsuńjak do filmu....tylko żeby ktoś nie przysłał Ci prokuratora:-)
OdpowiedzUsuńTo ja mam jeszcze jeden pomysl.
OdpowiedzUsuńJesli masz dostepna zelatyne to robisz tak:
na goraca wode wrzucasz lyzeczke zelatyny. Powinien sie z tego zrobic taki placek. Wyciagasz z wody, jak lekko przestygnie nakladasz np na dlon. Powinien sie przykleic.
Wyglada jak oparzenie. Dodatkowo mozna w niego za pomoca strzykawki wpompowac zabarwiona na czerwono wode.
Efekt powalajacy.
Stosowalam kiedys bedac w harcerstwie. Operzenia zawsze robily wrazenie :)
Kinga
WOW! Efekt rewelacyjny:)))
OdpowiedzUsuńOkurczaczki!! Niezłe :)
OdpowiedzUsuń