poniedziałek, 31 stycznia 2011

Dobry dzień

Weszłam wieczorkiem na znajome blogi - chyba wszyscy dzisiaj mieli dobry dzień. Cudownie.
Ja po dość nędznym ubiegłym tygodniu dzisiaj też wyszłam na prostą. I pobiegałam. I plany nowe poczyniłam.
Ale o tym jutro.
Pozdrawiam wszystkich. Miejcie jutro równie dobry dzień.

piątek, 28 stycznia 2011

Dobrze zarządzić

Pisałam właśnie marudnego posta, bo żołądek, bo artroza, ale oszczędzę go Wam. Dość tej fizjologii.

Rozbawiło mnie pismo, jakie dostaliśmy z elektrowni.
Bo problemy z prądem nadal są straszne. Jakiś czas temu prezydent zdymisjonował ministra od prądu i kompetencje swojego Syna - ministra od Wszystkiego Co Ważne i Gdzie Dużo Kasy powiększył o zarządzanie prądem. A w zasadzie jego resztkami. No i Syn zarządza. Bardzo dobrze. Pismo to tabelka, w której znajduje się Dakar podzielony na sektory z odnośnikami kiedy i który sektor będzie miał prąd. Nie ma to, jak umieć dobrze zarządzić.

czwartek, 27 stycznia 2011

Pierdolnik wiejski

 2005 rok, autor Basiangha

środa, 26 stycznia 2011

Widok z okna

Pierdolnik zarósł bugenwilią,


wspięłam się więc na tzw. taras by zrobić lepsze ujęcie,


i nawet filmik nakręcić
. zamówione było na piątek, ale dałam dziś - do piątku znajdę jeszcze większy pierdolnik.

poniedziałek, 24 stycznia 2011

Zgrzeszyłam

Jedzeniowo. W zasadzie to grzeszę od sylwestra. Bo odkąd biegam regularnie, mam większy apetyt. Żołądek nie dokuczał, zapomniałam więc o skutkach chemioterapii i sobie dogadzałam. Sylwester - foie gras, kurczak w pomarańczach, wino, szampan. Podczas ostatnich tygodni jadłam sporo chleba i ziemniaków, chociaż wiem już od bardzo dawna, że skrobia nie dla mnie. Zaczęłam grzeszyć coca colą, martini, a słodki alkohol brzuszkom szkodzi dużo bardziej niż wytrawny. Po zawodach kupiłam w Somone od hodowcy kóz serek niebieski pleśniowy. Tego już było za wiele dla mojego żołądeczka. Odpokutowałam leżąc plackiem dwa dni z wielkim bólem brzucha i jadłowstętem.

Sobotnie bieganie miało miejsce przed apogeum żołądkowym, więc udało się całkiem nieźle. 33 minuty biegu ciągłego (nie próbuję oszukiwać i naciągać do 35), potem 2 x 10. Podobnie jak poniedziałkowe i środowe bieganie - bez forsowania się. Niestety dzisiejsze bieganie musiałam sobie odpuścić. Jeśli jutro będzie lepiej, poćwiczę w domu wzmacnianie pupci i w środę pobiegam pół godziny.

A wracając do jedzenia. Mam trzy książki kucharskie. Pierwszą napisaną przez mojego tatusia, który gdy zachorował na raka z nudów nauczył się gotować. I to jeszcze jak, palce lizać! Druga ma tytuł "Nastolatki gotują" jest strasznie stara, taka siermiężna, komunistyczna. Zawiera podstawy gotowania, łopatologicznie tłumaczy ścinanie się białka albo działanie spulchniaczy do ciasta. Niestety w obu jest mało przepisów na ryby atlantyckie - to czego jemy sporo i czego mamy tu pod dostatkiem. Zakosiłam latem 2010 u Marciochy "Dania z ryb" z pięknymi zdjęciami i luksusowymi przepisami. Przygotowywanie smacznych potraw z ryb jest w sumie dość mało pracochłonne i łatwe, w co Polacy ciągle nie chcą uwierzyć. Ryby im śmierdzą i już. Zapominamy niestety często o dodatkach, które w przypadku ryb są bardzo ważne - sosy, dressingi, salsy. I tak: na sos bierzmy szklankę wywaru rybnego, pół szklanki wina białego, pół szklanki wermutu Nelly port, wygotowujemy aż zostanie 1/4 objętości i podprawiamy śmietaną. I tak w każdym przepisie. Powoli dochodzę do wniosku, że mało ważne są w tych przepisach ryby. W TAKIM sosie najzwyklejszy śledź smakowaby po królewsku.

Takie oto przepisy można otrzymać od Marcioszki, zwanej w kręgach francuskim pieskiem.

piątek, 21 stycznia 2011

Jeszcze raz o biegu

Bieg w którym wzięłam udział był "dziesiątką" towarzyszącą kolejnej edycji "Półmaratonu w Somone". Jeśli wszystkie biegi w Senegalu mają tak dobra organizację i sympatyczną atmosferę, śmiało mogę zaprosić  - przyjeżdżajcie!. Bieg odbył się po terenie granicznym między buszem a namorzynami. Podejrzewam, że podczas pory deszczowej teren jest zbyt podmokły, by móc po nim biegać. Gdzieniegdzie dostojne baobaby dotrzymywały towarzystwa.

 Trasa oznaczona była bardzo dobrze, dodatkowo na zakrętach, w miejscach rozwidleń stali „pomagacze”. Pogoda dla mnie ok – słaby wiaterek, temperatura około 25 w cieniu, w słońcu oczywiście nieco wyższa, na co narzekał pewien młody człowiek, którego ostatecznie wyprzedziłam (checheche, złej baletnicy…..). Zostaliśmy uprzedzeni, że w przypadku zasłabnięcia mamy starać się dotrzeć do najbliższego „pomagacza”, który wezwie jedną z dwóch karetek, czuwających na mecie. Ubiegłoroczny bieg odbywał się w dość ekstremalnych warunkach, wiał gorący i suchy harmatan, temperatura oscylowała około 40 stopni i karetka musiała odtransportować kilka osób podpiętych do kroplówek.

Biegło mi się całkiem dobrze. To znaczy nie było łatwo, ale obawiałam się, że będzie dużo ciężej. Jak pisałam wcześniej, po piątym kilometrze zaczęłam robić krótkie przerwy na marsz; po wyrównaniu oddechu wracałam do truchtu. Na siódmym kilometrze zaczęło mnie boleć śródstopie, na ósmym jajnik prawy, którego nie mam ………więc myśli moje pobiegły do pytania – czy podczas operacji Kocur usunął mi wyrostek czy nie. Przy okazji muszę go ot o zapytać. Od dziewiątego kilometra bolało mnie już wszystko, także obojczyki.  Ale dałam radę. Zameldowałam się na mecie, zjadłam pół banana i pomarańczę, wreszcie napiłam się w spokoju wody, oddałam koszulkę biegową i dostałam pamiątkową z napisem „Półmaraton (sic!) w Somone 2011”. 

Przyglądając się tym, którzy dotarli po mnie i pierwszym kończącym półmaraton, porozciągałam się bardzo dokładnie, a potem wskoczyłam w szpilki (imprezka u współpracownika męża). Faktycznie łydki nie bolały mnie wcale, stopy też nie – zaliczyłam tylko jednego bąbla na prawej podeszwie, prawdopodobnie z winy haluksa.  Biodra, tyłek i uda trochę, ale dało się przeżyć. W poniedziałek i środę pobiegałam po 30 minut, w czwartek zaliczyłam ćwiczenia siłowe, jutro idę na długie wybieganie. Założyłam sobie, że pobiegnę jutro wolniutko 1 x 30 min. I 2 x 15 min. Youpiiiiiii, jestem biegaczem!!! 
Branie udziału w zawodach i biegach zorganizowanych ma wiele zalet. Zdobywamy doświadczenie, także logistyczne, poznajemy możliwości własnego ciała, jest to wreszcie dobra okazja do porozmawiania z wytrawnymi biegaczami . Ja wiem, że muszę jakoś rozwiązać sprawę  nawadniania i nawilżanie ust podczas pory suchej i nauczyć się coś robić ze śliną. Może to niezbyt elegancki temat, ale ja po prostu nie wiem co z nią zrobić - robi się jakaś taka gęsta, trudna do splunięcia, a jeszcze trudniejsza do przełknięcia. Zapijać wodą? Czyli biegać z buteleczką? I wtedy rozwiążą się oba problemy?

środa, 19 stycznia 2011

Kiedy nadchodzi starość

Starość nadchodzi wtedy, gdy idziesz z córką na zakupy ciuchowe i chociaż bardzo, ale to bardzo się starasz, to za chiny nie potrafisz odróżnić tych superwypasionych dżinsów od tych strasznieobciachowych.

Biegowo w Jeruzalem

Zostałam włączona do listy kontaktów Senegalskich Kajmanów i dostałam taką oto wiadomość
Maraton w Jeruzalem. Pierwszy.

http://www.jerusalem-marathon.com/

wtorek, 18 stycznia 2011

Wyjaśnienie

Zamieszczenie na pierwszej stronie GW mojego listu wymaga kilku słów wyjaśnień.
  • Jako początkujący biegacz bardzo sobie cenię www.polskabiega. Zamieszczają tam na prawdę bardzo przydatne uwagi dla takich truchtaczy jak ja, a rola całej akcji Polska biega w popularyzacji biegania jest trudna do przecenienia. Za namową redaktorki Małgosi opisałam więc moje nikłe doświadczenie. List został opublikowany na portalu biegowym w pierwszych dniach stycznia, o czym wiedziało zaprzyjaźnione grono. Fakt, że powieszono go na gazecie kompletnie mnie zaskoczył i wystraszył, choć powinnam się z tym liczyć, wszak oba portale maja jedną matkę - agorę. W sumie nic się nie stało, nie było żadnych głupawych komentarzy, czego obawiałam się najbardziej, tylko ciepłe słowa i gratulacje. Ale mimo wszystko całe to zamieszanie wytrąciło mnie trochę z równowagi - nie zabiegam o przypadkową publiczność, linkiem podpisuję się tylko na DSS i zaprzyjaźnionych blogach, stawiając na jakość, nie ilość kontaktów.
  • Nie ma w tym nie heroicznego, że po raku a biegam. To tak jak z każdym hobby. Pan który lubi doić krowy, po wyjściu z choroby robiłby to samo, pani żeglarka wróciłaby na łódkę, student na studia. I już.
  • Nie ma również nic heroicznego w tym, że wyszłam z raka. Stadium Ib dawało mi około 75% szans na pięcioletnie przeżycie, a to jak na problem onkologiczny bardzo dobry start.
  • Nadzieja, to dla pacjentów onkologicznych bardzo ważne słowo. Jeśli wiec faktycznie mój list dał lub wzmógł w kimś nadzieję, bardzo się cieszę. Bo o to w tym wszystkim chodzi.  

Poczułam się w obowiązku napisać o tym, bo wspaniałe komentarze najzwyczajniej mnie onieśmieliły i trochę przytłoczyły. Prawdziwymi bohaterkami są dla mnie kobiety, które wychowując dzieci, pracując lub prowadząc firmy, w ciszy i skromności zmagają się z tym choróbskiem i dają radę.

niedziela, 16 stycznia 2011

dycha nie dycha?

Ukochany zgubił się szukając mety, nie ma zdjęć. Jest za to tabelka

Skończyłam jako sześćdziesiąta, chyba trzynasta kobieta. Trudno mi to do końca ustalić, bo te imiona francuskie i libańskie takie mało płciowe są. Ale mogę powiedzieć, ze więcej kobiet przybiegło za mną niż przede mną!!! Tak, bardzo mi się taka perspektywa podoba.

Bieg był bardzo dobrze przygotowany, oznaczenia super, ale co tu ukrywać - tempo mocno rekreacyjne. Może dlatego atmosfera cudowna. Przed biegiem dopadłam taka dalsza znajoma, która jeszcze niższa ode mnie, a wiedziałam, ze dwa maratony przebiegła i wypytałam w jakim czasie biega. 9,5 km/h, kurcze, troszkę za szybko dla mnie. Biegłyśmy razem do 5 km. Ona z butelka, ja brałam wodę na punktach podawaną w kubeczkach - błąd, zachłystywałam się, traciłam krok. Na 5 km przeszłam w marsz na minute, potem co półtora kilometra musiałam robić takie przerwy. Dlatego tytuł dałam z pytajnikiem, bo chyba nie mogę powiedzieć, ze przebiegłam dychę?

Ale racja - widok mety jest czymś wspaniałym: doping, oklaski, znajomi krzyczący Ania, Ania! 

Długo dotrzymywałam kroku panu, który ostatecznie dobiegł przede mną. Przyglądałam mu się, bo miałam wrażenie, ze skądś go znam. Teraz widzę nazwisko w tabelce, no tak, to najbardziej znany w Dakarze dermatolog. Że tez nie skorzystałam z nadarzającej się okazji darmowej konsultacji i nie poprosiłam o coś na pryszcze po estrevie. 

To tyle na szybko. Przemyślenia, ustalenia i plany później.

Résultats 10


A B C D E F G H I
1 CAÏMANS DE DAKAR
2
3 RESULTATS 10,7 KM DE LA SOMONE - Samedi 15 janvier 2011
4
5 Class. Numéro Temps Nom / Prénom Club Vitesse
6 Heures Minutes Secondes moy. (Km/H)
1 162 0 38 14 Etienne GUEDJI 16.79 1er H
8 2 166 0 39 40 Mbaye DIOP Somone 16.18 2e H
9 3 135 0 39 51 Ibrahima SALL 16.11 3e H
10 4 101 0 40 31 Jean LORIA 23e BIMA 15.85
11  5 127 0 40 58 Issa DALUZ Somone 15.67
12  6 161 0 44 20 Djibel SARR Somone 14.48
13  7 150 0 44 23 Hafid LAHMAIDI 23e BIMA 14.46
14  8 110 0 44 38 François SARTORY 23e BIMA 14.38
15  9 8 0 46 26 Djiby DIOUF Somone 13.83
16  10 131 0 46 39 Abdoukhate SENE Somone 13.76
17  11 171 0 46 55 Hamza BOUNAB BA160 13.68 1er V
18 12 130 0 47 38 Stéphane CHEVALIER BA160 13.48
19  13 163 0 47 55 Licki DIOM Somone 13.40
20  14 128 0 48 24 Prince YENDZA 13.26
21  15 143 0 48 20 Renaud RICHARD Mermoz 13.28
22  16 133 0 49 27 Boubacar KEITA Somone 12.98
23  17 174 0 49 43 Adama NDOUR Somone 12.91
24  18 142 0 50 53 Malick BELACE Somone 12.62
25  19 123 0 51 8 Valentin FOREST 12.56
26  20 120 0 52 34 Guillaume BLANDIN Caïmans 12.21
27  21 169 0 53 7 Franck HONORE 23e BIMA 12.09
28  22 138 0 53 55 DEMBA Somone 11.91
29  23 104 0 54 30 Abdou CAMARA Somone 11.78
30  24 164 0 54 38 Mamadou WADE GMD 11.75
31  25 124 0 56 0 Benjamin SALIGNAT 11.46
32  26 172 0 56 24 Thierry MOSSION BA160 11.38
33  27 102 0 56 32 Ferdinand SAMSON 11.36
34  28 147 0 56 49 Mohamed SOW Caïmans 11.30
35  29 22 0 56 59 Elise KANDJI 11.27 1ère F
36 30 122 0 57 49 Edouard ROCCA 11.10
37  31 31 0 59 6 Julie TIMONCINI BA160 10.86 2ème F
38 32 29 1 0 0 Sophie MAUGET-ROUSSEAU BA160 10.70 3ème F
39 33 158 1 0 0 Fatou TRAORE 10.70
40  34 33 1 0 0 Agnès GIRARD 10.70
41  35 153 1 0 0 Marie Noëlle BOUNAB BA160 10.70
42  36 111 1 0 0 Loïc GOURMELON Mermoz 10.70
43  37 179 1 0 1 Cédric PASQUET Mermoz 10.70
44  38 112 1 0 1 Philippe UTHEZA Caïmans 10.70
45  39 121 1 3 7 Johan RIPOLL 10.17
46  40 175 1 3 15 Peter KVIST 10.15
47  41 177 1 3 25 Joseph VELLONE 10.12
48  42 19 1 3 53 Stéphane BIGO Mermoz 10.05
49  43 108 1 5 2 FANTOMAS Somone 9.87
50  44 140 1 5 8 Mame Omar GUISSE Somone 9.86
51  45 141 1 5 31 Modou DIONE Somone 9.80
52  46 30 1 6 9 Virginie VIAL BA160 9.71
53  47 145 1 6 16 Alexy RIVET BA160 9.69
54  48 26 1 6 41 Tiphaine COZIC Tamarin 9.63
55  49 34 1 6 49 Idy MBENGUE Saly 9.61 1er J
56 50 3 1 7 11 Bryan DALUZ Caïmans 9.56 2ème J
57 51 176 1 7 53 Grant AARON 9.46
58  52 7 1 8 19 Cécile DEFIS BA160 9.40
59  53 154 1 8 42 Agnès MOSSION BA160 9.34
60  54 134 1 8 57 Fabien PARET Caïmans 9.31
61  55 178 1 9 4 Stéphane BOURDAIS Mermoz 9.30
62  56 32 1 9 36 Sandrine BEAUCHAMP Caïmans 9.22
63  57 151 1 10 0 Delphine LE VERGE 23e BIMA 9.17
64  58 173 1 10 17 Tony FRANZETTI 9.13
65  59 126 1 11 18 Waldemar DALUZ Caïmans 9.00
66  60 27 1 12 12 Anna HARIS 8.89
67  61 14 1 13 39 Jenny BLANCK 8.72
68  62 5 1 14 22 Mouhamed SOW Somone 8.63
69  63 18 1 14 35 Awa NDIAYE Somone 8.61
70  64 36 1 14 54 Sonia PASQUET Mermoz 8.57
71  65 21 1 14 54 Pierre LOYE Mermoz 8.57
72  66 132 1 15 19 Amadou SOW GMD 8.52
73  67 146 1 15 52 Constantin PAYERNE Eiffage 8.46
74  68 6 1 16 32 Hadrien ENGLEBERT Caïmans 8.39
75  69 15 1 17 11 Lucia GONZALES 8.32
76  70 17 1 17 11 Camille BRONDIN 8.32
77  71 167 1 18 31 Pascale GRISOUL 8.18
78  72 106 1 18 31 Bruno PARET Caïmans 8.18
79  73 24 1 19 3 Malaké AYACHE Caïmans 8.12
80  74 20 1 19 28 Cathy SCHWINDENHAMMER Mermoz 8.08
81  75 23 1 19 28 Isabelle HENRY Mermoz 8.08
82  76 152 1 20 42 Cédric MARTIN 7.96
83  77 136 1 20 42 Matthieu CHUPIN 7.96
84  78 35 1 22 43 Oscar PAYERNE Eiffage 7.76
85  79 103 1 24 54 Abou BA GMD 7.56
86  80 189 1 25 9 Didier PAYERNE Eiffage 7.54
87  81 139 1 30 39 Dimitry PALMES 7.08
88  82 107 1 30 57 Didier MICHELET 7.06
89  83 129 1 31 45 Julien LEFEVRE Mermoz 7.00
90  84 16 1 31 45 Lia POZZI 7.00
91  85 156 1 32 36 Anne RICARD Eiffage 6.93
92  86 13 1 33 17 Rita ATOBE 6.88
93  87 109 1 33 17 Paul LIBENS 6.88
94  88 4 1 36 2 Nathalie DALMAZZO 6.69
95  89 25 1 36 2 Marie GARCIA 6.69
96  90 159 1 36 2 Sandra VILLEPONTOUX 6.69
97  91 12 1 37 32 Massako ASHIZAWA 6.58
98  92 105 1 38 4 Luc GUILLIET 6.55
99  93 168 1 38 4 Michelle CHUPIN 6.55
100  94 157 1 38 5 Patricia KEITA Caïmans 6.55
101  95 180 1 45 55 Magali PAYERNE Eiffage 6.06
102  96 155 1 45 55 Ambre LIPRANDI 6.06
103  97 113 1 52 1 Jacques MARCEAU 5.73
104  98 181 1 52 1 Désiré POLOKOSSOU 5.73
105  99 160 1 52 59 Mbaye SY NDAO GMD 5.68
106  100 125 1 59 28 Ali THAM 5.37
107  101 2 1 59 28 Sarah THAM 5.37
108 
109  ABANDONS
110  11 Etsuko OKADA
111  10 Marion HERGARTEN
112  137 Baba MBENGUE
113  9 Yoko ISAWA