wtorek, 25 maja 2010

Bylam w niebie ! 4 km w 27 minut !!!

Chyba jestem fisnieta z tym bieganiem.

Polazlam na bieznie przekonana, ze nic z siebie nie wycisne po podrozy i nocnych koncertach w Saint-Louis, a tutaj prosze – najwyrazniej przerwa dobrze mi zrobila. Bieglam i bieglam, 4 km stuknal w 27 minucie, potem byl 6 km, a ja biegla dalej. Bez przerwy 40 min i z podbiegami! I weszlam w ten stan, ten cudowny stan, kiedy mozesz biec i biec i czujesz sie szczesliwa i wolna (na ile mozna czuc sie wolnym na biezni w klubie;).

Na pewno do mojej super formy przyczynil sie fakt, ze wreszcie zlapalam minimalna wage dla mojego wzrostu (48 kilo). Jelitko ostatnio dobrze pracuje, apetycik dopisuje, to i miesnie wreszcie sie pojawily.

Cos jeszcze chcialam napisac, ale zapomnialam co. Moze ktos ma jakas rade, co zrobic z ta dziurawa pamiecia po sztucznej menopauzie?

4 komentarze:

  1. Aniu, bardzo dzielna z Ciebie dziewczyna ;))
    Mocno trzymam kciuki!

    I pamietaj, nie jesteś sama

    Luika

    OdpowiedzUsuń
  2. a ile masz tego wzrostu??? metr pięćdziesiąt???
    wiem, ze notka stara, ale dla mnie nowa :)))
    ja mam 158 cm i ważę 62 kg. no i ani deko w dół. a sportu uprawiac nie mogę, uklad oddechowy nie daje rady.

    OdpowiedzUsuń
  3. no to jestem 4 cm wyzsza od Ciebie
    a co do wagi, kazdy dazy do czego lubi

    OdpowiedzUsuń