piątek, 14 maja 2010

po dlugich miesiacach

Nie pisalam od listopada. Przeprowadzka, brak internetu, zwatpienia, radosci itd itp.

Radioterapie zakonczylam na poczatku grudnia, na poczatku stycznia przeszlam operacje. Trzy tygodni pozniej uslyszalam cudowna wiadomosc - histpat jest korzystny dla Pani, nigdzie sladu potwora, konczymy leczenie!

Niestety nie byl to koniec mojej przygody ze szpitalem. W lutym trafilam do niego z wysoka goraczka od nie-wiadomo-czego. Przelezalam w szpitalu plackiem rowno miesiac. Lekarze szukali, badali, dumali, robili analizy na wszystko, a ja chudlam w oczach, opuszczaly mnie sily, gaslam prawie. Prawdopodobnie byl to niezidnetyfikowany wirus, ktory zaatakowal podstepnie moje pozbawione odpodrnosci cialo. No ale przeszlo. W marcu zostalam wypisana ze szpitala. Wychudzona i wymeczona powoli dochodzilam do siebie. Balam sie, ze to-nie-wiadomo-co wroci i powali mnie skuteczniej... ale kilka dni przed 15 marca zaczelam odczuwac wyrazna poprawe. Bardzo wyrazna...

W kwietniu wrocilam ostroznie do sportu. Na poczatku maja zaczelam "wyciagac" 4 km w 30 minut. Mam nowy cel - polmaraton na moje 40. urodziny (czyli za dwa lata).
I o tym bedzie moj blog. O dalszym leczeniu i o bieganiu.

1 komentarz:

  1. O kurcze, półmaraton - ambitnie! Ja na razie po parku tup tup. Trochę mnie kolano bolało od biegania po betonie, ale kupiłam dobre buty i zamierzam próbować dalej :)

    OdpowiedzUsuń