środa, 2 czerwca 2010

Ku przestrodze - slow kilka o zarelku

Nie konsultowalam tego z innymi WOJOWNICZKAMI, cos mi jednak mowi, ze odzywiamy sie podobnie. Czyli jak najzdrowiej i jak najblizej zasad zawartych w « Antyraku », ktory staje sie podczas leczenia swojego rodzaju biblia. Ja z nadgorliwosci dolozylam sobie jeszcze zasady zywienia wg. grup krwi Dr Adamo. Po naswietlaniach doszly takze ograniczenia zwiazane z gorzej funkcjonujacym jelitkiem. I w ten sposob moj talerz stawal sie coraz mniejszy, bo – PRAWIE NIC NIE MOGLAM JESC.

Zdrowy rozsadek wykreslil z jadlospisu fast foody, kawe, uzywki, tluszcze nasycone no ogolnie smieciowe jedzenie. Antyrak wyeliminowal make i cukier. I kukurydze, soje. Grupa krwi nie pozwalala mi na jedzenie kurczakow, owocow morza, krewetek i kilku innych poraw, pomidory w zasadzie tez nie dla mnie. Podczas naswietlan i po odpadly produkty mleczne, surowe owoce i warzywa. Co mi w takim razie zostalo??? O NIC prawie. Poza owsianka, mniam, nie ma co. Chlebek z ciemnego pieczywa i na zakwasie, umoczony w oliwie i zjedzony z mieszanka ziol i curry? Wedlug „zasad” jak najbardziej TAK, tylko dlaczego moj zoladek mowil „NIE”??? Mialam ochote na jabluszko, grejfruta czy kefir z grzybka tybetanskiego, ale ani surowizna, ani przetwory mleczne przy naswietlaniach okolic jamy brzusznej niewskazane. Do tego te wszystkie sprzeczne wskazania – jesc czerwone mieso zeby podniesc hemoglobine, nie jesc czerwonego miesa wiecej niz 250 gr tygodniowo bo wg antyrakowej diety to wielkie fuj.By uniknac zaparc – warzywa surowe, ale dla jelitka zmaltretowanego naswietlaniem strawienie tego to duzy wysilek.

Ludzie, wariuje!!! Moja przyjaciolka rwala wlosy z glowy bojac sie, ze popadam w jakas anoreksje prozdrowotna.

Podczas leczenia raka stracilam 10% wagi wyjsciowej. Mozna powiedziec norma. Ale waga nadal leciala w dol, gdy miesiac po zakonczeniu leczenia dopadlo mnie „nie-wiadomo-co” i wyladowalam w tym sliczniutkim szpitalu. Goraczka utrzymujaca sie powyzej 39°, jadlowstret, strata kolejnych 10% wagi i... stan zaczal byc bardzo niepokojacy – 43 kilo to o wiele za malo. Zapalila sie czerwona lampka – jedz kobieto, juz nie wazne co, jedz!!! I zaczelam sie zmuszac. Jajko, pol kromeczki chleba (ech, biala bagietka – umre od tego), jakas szpitalna salateczka z kukurydza (zabojstwo dla mnie), kolezanka przynosi rosolek z kury (no kryminal).Waga wreszcie zaczela rosnac i sil przybywac. Choc przyznaje - poczucie winy mialam wtedy wielkie bo jadlam KOMPLETNIE BEZ ZASAD!!!

Dzisiaj udalo mi sie zlapac rownowage. Jem zdrowo i kolorowo, wybieram produkty bez E..., czytam etykiety, w kuchni oliwa z oliwek i lniana.
Dzisiajszy obiadek? Ryba duszona w limonkach i ziolach + warzywa z curry na parze + kromka gruboziarnistego chleba + pomidorek w kosteczke z cebulka w kosteczke. Do tego kubas zielonej herbaty i woda z cytryna i rozmarynem. Przygotowanie 25 min. A jakie pyszne. (No i Pan H polubil moj rozmarywnowy oddech.

Pisze to wszystko ku przestrodze. Bo do dzisiaj mam sporo watpilwosci, co wazniejsze podczas leczenia – zdrowotnosc do bolu czy kalorycznosc potraw?

4 komentarze:

  1. Nie jestem dietetykiem, ale myślę, że tak jak napisalaś - RÓWNOWAGA - jest sednem sprawy.
    Ja też miałam okres ścisłego trzymania się wytycznych "antyrakowych" do momentu w którym zorientowałam się, że nie ma po prostu fizycznej mozliwości jeść tylko zdrowych rzeczy.
    W pracy karmią nas nasi kochani kucharze, jest to jednak jedzenie z cateringu. Zawsze wybieram kaszę i warzywa, czasem jakiegos kurczaka, ale przecież wiem że nie kupią dla całej 50 osobowej ekipy ekologicznych brokułów :)
    A na dokładkę ulotka z DDS Poradnik Wielkopolskiego Centrum Onkologii

    OdpowiedzUsuń
  2. Pola, dzieki, ulotke znam - podeslal mi ktos jeszcze zanim rozpoczelam leczenie. Wprowadzala mnie w konsternacje, bo pisza tam np - zwiekszyc kalorycznosc potraw poprzez dodanie lyzeczki masla (do wszystkiego).
    No wlasnie, spory zawrot glowy sie zrobil.

    OdpowiedzUsuń
  3. Żywieniowy zawrót głowy :)
    Ja miałam rozregulowany organizm przy przestawianiu się na zdrową dietę przez parę miesięcy. Może to kwestia odstawienia pieczywa, albo mleka, albo cukru, kto wie? W każdym razie teraz jest ok ;)
    I nie odmawiam sobie czasem ciasteczka!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ech, jakbym czytała o sobie! - też miałam takie zamieszanie, przy czym chorowałam na zaburzenia odżywiania właśnie - ale to co opisujesz, te wyrzuty sumienia to dokładnie mój case!

    A mój tata był chory onkologicznie i właśnie też był na super restrykcyjnej diecie, co to wzmacnia odporność no i schudł tak koszmarnie, że tego nie odrobił.
    Taką restrykcyjną dietę odpornościową to ja bym mogła sobie zapodawać, jak jestem zdrowa i silna (tyle, że ja nie mogę być na dietach z powodu przebytych zaburzeń odzywiania własnie:) - silny człowiek ma siłę na coś takiego, a nie chorujący na raka. Tak mi się wydaje.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń