środa, 16 czerwca 2010

Półrocznica świętowana nad Maltą

Pół roku temu usłyszałam wiadomość – wyniki histopatologiczne już są, nigdzie śladu paskudztwa, kończymy leczenie. Pół roku bardzo ważne w moim życiu. Nauczyłam się w tym czasie wyciszać zle emocje, ale nie tłumić je, nie przyduszać na siłę. Polubiłam się trochę mocniej, pogodziłam ze sobą trochę bardziej. A przez to z całym światem.

W ramach świętowania poszłam pobiegać nad Maltą. Przetruchtałam calutkie okrążenie, to trochę mniej niż 5 kilometrów. W połowie złapał mnie deszcz, zgubiłam się przy kolejce i wybiegłam gdzieś na górce obok zegarów, lecz na samym końcu dostałam gratisowy prozent – piękną, olbrzymią tęczę.

Nie wiedziałam, że biegający czasami się pozdrawiają. Na skinienie Pana biegnącego z przeciwka, zaskoczona odpowiedziałam odruchowo – bonjour. No trudno.

Do zapamiętania:
• Smak poziomek zrywanych samemu z krzaczka
• Tęcza nad Malta
• Chłodne kropelki deszczu na rękach podczas biegu
• Widok Najstarszej pracującej przy komputerze

1 komentarz:

  1. Aniu, tak się cieszę,ze się cieszysz ;)))
    Wąchaj,smakuj,napatrz się ile się da i ciesz się, ciesz się i duzo ,dużo uśmiechaj :))))

    OdpowiedzUsuń