poniedziałek, 13 września 2010

Bylo swieto

trzy dni temu. Swieto Korité. Swietowalismy u szwagierki.

To ja, witam Panstwa
To My
Zarelko


Najmlodszy przeszkadza kuzynkom


Srednia

Korite, swieto zakonczenia Ramadanu.
Rano tausiowie z synkami pedza w rozwianych bubu (vide zdjecie tatusia) do meczetu. Dokladniej - pod meczet, bo w srodku za malo miejsca. Modla sie, wysluchuja kazania, a w drodze powrotnej witaja sie z sasiadami blizszymi i dalszymi, slowami: balma ah (wybacz mi), balma na laa, balma ah (wybaczam ci, ty tez mi wybacz). Dzien przeprosin i wybaczania sobie krzywd i urazow. Piekne swieto.
Obiad tego dnia jest wyjatkowy - kurczaki albo baranina. Potem ciasta, slodkie napoje, owoce. Odwiedziny u krewnych, znajomych, sasiadow.
Lubie swieto Korite.

14 komentarzy:

  1. jak znam Joanne, to zaraz bedzie grzebac w tych zdjeciach i pod lupa ogladac...

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyglądacie świątecznie! Jedzenie też ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. oj dobrze mnie już znasz :)
    analizuję rzecz jasna zdjęcie po zdjęciu, na razie mam tylko jedno przemyślenie: uroczyście i radośnie wyglądacie.
    i piękne to święto, piękne.
    przebaczam Ci, przebacz mi.
    piękne i wzruszające.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziekuje wszystkim, takze w imieniu rodziny.
    Opchalam sie znakomita baranina, reszty nie probowalam, bo mi szkoda bylo miejsca :D

    No wlasnie, ja sie wkurzam po Korite, bo moj maz wszystko i wszystkim wybacza. A przeciez tak nie mozna... :( Trzeba panow od pierdolnika opieprzac i dyscyplinowac co jakis czas, no i inne takie urazy jesli nie pielegnowac, to nie dopuszczac do powtorek...
    :P
    Naiwny

    OdpowiedzUsuń
  5. Panowie od pierdolnika są immanentnym elementem przebaczania.
    Bez nich nie byłoby komu wybaczać!

    Jak się nazywa po Waszemu strój, w którym występujecie?
    Tak jak w Egipcie, galabia?
    Kolory mają znaczenie?
    Podejrzewam, że Twój Stary ma "sukienkę" białą na znak żałowania/pokory/pokuty?

    Uwielbiam stroje ludowe, etniczne.
    Jakbym miała, to bym w ludowej zapasce śmigała po ulicy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. i tak sobie myślę o tej baraninie...
    mniam...

    OdpowiedzUsuń
  7. cholera, doczytałam, że ten strój nazywa się BUBU!
    ale ja jestem zamotana :/

    OdpowiedzUsuń
  8. no wlasnie, boubou. Kolory nie maja znaczenia, chociaz kazdego roku inny modny. No i nie wypada w tym samym sie pokazac na kolejnym swiecie - ja moje nosze od 2 lat, bo mi szkoda kasy :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Uroczo-uroczyście-radośnie-wspaniałomyślnie...dla tej chwili warto było przemęczyć sie " na poście"
    przez miesiąc, wszak to dobre dla zdrowia i ducha...Korite to piękne świeto, teraz oczekiwanie na Tabaski / a tego już nie lubię/
    Pisz Aniu dużo o inności tamtego świata, jesteś
    cudownie pozytywnie zakręcona i tak trzymaj !!!
    Pozdro , Alicja / gdzieś koło czterdziestki/

    OdpowiedzUsuń
  10. Alicjo,
    dziekuje za mile slowa,
    a czgo konkretnie nie lubisz, oczekiwania czy samego Tabaski? Jesli tego drugiego, to ze wzgledu na rzez baranow?
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Aniu , strój się nazywa chyba BOMBA ;))))) Dzieciaki suuuper, tylko ostatnie opowieści Joasi o wełnine obrzydziły mi ...baraninę ;)))

    Ściskam Cię mocno i zazdroszczę temperatur ;)))

    OdpowiedzUsuń
  12. Oh,Tabaski... za dużo krwi i cierpienia /zwierzat/ , ale cóż, ofiara musi być...pozdrawiam cieplutko choć
    w Polsce kolejny dzień chłodny i bez słoneczka :-)
    Alicja

    OdpowiedzUsuń
  13. Luiko: rozumiem, ale baranina tutaj ma inny/duzo lepszy smak; zreszta same baranki wygladaja inaczej
    Alicjo: no tak, za duzo krwi. na tradycje nie ma rady

    OdpowiedzUsuń