Sam mecz mial przebieg dramatyczny. Slupki, poprzeczki, spalone. Siedzialam rozwalona i gruba jak beczka na fotelu i gdakalam - jesli Senegal strzeli choc jedna bramke, a ja urodze chlopca, to dam mu imie tego pilkarza. Urodzilam dwa dni pozniej. Najmlodszy otrzymal jednak imie po dziadku - piekny (arab) :D. Nie moglam go skrzywdzic i dac imie Pap Buba...
Drugi sport narodowy to tradycyjne zapasy senegalskie. Jak to w zapasach, jeden zawodnik musi powalic drugiego. Zdawaloby sie nic ciekawego. Ale przyjechac do Senegalu i nie widziec TYCH zapasow, to jakby nic nie widziec. Zawody trwaja kilka godzin, sama walka zaledwie kilka minut, czasami sekund. Przed walka sa parady druzyn przeciwnikow, tance, spiewy griotow, czary - serio, polewanie sie specjalnymi popluczynami, przystarajanie w gri-gri - na glowie, ramionach, udach. I to wszystko mozna zobaczyc na wielkim stadionie narodowym lub w telewizji (jak mi ktos podpowie jak zamiescic filmik z netu to tu go wkleje)
Przy hotelowej plazy cwiczyla wlasnie taka druzyna. Bylo na co popatrzec.
(zdjecia z hotelowej plazy z grudnia 2009, kilka dni przed moja operacja, fot: Basiangha)
Odkrylam niedawno, ze niedaleko nas, na takim pustym ugorze jak nasz pierdolnik, inna grupa zapasnikow wysypala czysty piaseczek i robi codzienne treningi. Ech zamarzylo mi sie, zeby tak pod moim oknem kuchennym panowie sobie fikali. Zdawalabym wtedy relacje fotograficzna co dwa dni :D
mrauuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu!!!
OdpowiedzUsuńkup aparat z zoomem, aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaach...
bofff,
OdpowiedzUsuńzdjecia takie niewyrazne psia mac, bo panowie o zmierzchu cwiczo
MMMMMMMMNNNIIIIAAAAMMMMM ;)
OdpowiedzUsuń