Zatrzymala sie u nas Mbarou Ndiaye, tencerka. Kolezanka kolezanki, od jakiegos czasu takze nasza kolezanka. Dziewczyna spoza metropolii, przesiaknieta tradycyjnymi legendami, co moje dzieci wprawia wieczorem w stan ekstazy - sluchaja jej bajek z wypiekami na twarzy (zwlaszcza, gdy nie ma pradu i siedzimy przy swieczkach... wrrrr). Przyjechala na warsztaty, doksztalcic sie.
Jedno z pierwszych spotkan mojego przyszlego meza z moja polska rodzina kilkanascie lat temu. Ktos mowi - czarni to maja dryg do tanca i muzyki - patrzac znaczaco na mojego meza. - ja nie bardzo, odpowiada moj maz; ja jestem inzynierem - i spuszcza wzrok przepraszajaco, ze nie sprostal oczekiwaniom. Hle hle hle. Na usprawiedliwienie mojej rodziny - znaczna czesc to muzycy.
Najdrozszemu slon na ucho nadepnal, ale przyznajc trzeba, ze jest wyjatkiem. Muzyka i taniec towarzysza tu ludziom prawie caly czas. Dzieci noszone na plecach od pierwszych miesiecy zycia, blogo zasypiaja kolysane w rytm zycia matki - jej krokow, pracy i tanca. Gdy zaczynaja dreptac ochocza bija patyczkami w bebenki czy puste puszki, podryguja przy tym, podskakuja. A spiewy? Co dzien zamieram na chwile lub dwie w zachwycie, gdy zolnierze z pobliskich koszar wybiegaja na poranny rozruch. Piekne glebokie glosy, wyklaskiwane rytmy i to miarowe szur szur... Jestem zywym przykladem, ze reakcja na rytm wyzwala w czlowieku zupelnie nowa energie.
Mbarou tanczy od zawsze. Jako jedna z niewielu nie senegalska cepelie ale wspolczesny taniec afrykanski. Ma niesamowite rece. One same tancza, wyginaja sie, opowiadaja historie. Sami spojrzcie.
Zdjecie zamieszczam za pozwoleniem Mbarou.
Piękne zdjęcie. Chodzisz na tańce?
OdpowiedzUsuńNieee.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie...