wtorek, 18 stycznia 2011

Wyjaśnienie

Zamieszczenie na pierwszej stronie GW mojego listu wymaga kilku słów wyjaśnień.
  • Jako początkujący biegacz bardzo sobie cenię www.polskabiega. Zamieszczają tam na prawdę bardzo przydatne uwagi dla takich truchtaczy jak ja, a rola całej akcji Polska biega w popularyzacji biegania jest trudna do przecenienia. Za namową redaktorki Małgosi opisałam więc moje nikłe doświadczenie. List został opublikowany na portalu biegowym w pierwszych dniach stycznia, o czym wiedziało zaprzyjaźnione grono. Fakt, że powieszono go na gazecie kompletnie mnie zaskoczył i wystraszył, choć powinnam się z tym liczyć, wszak oba portale maja jedną matkę - agorę. W sumie nic się nie stało, nie było żadnych głupawych komentarzy, czego obawiałam się najbardziej, tylko ciepłe słowa i gratulacje. Ale mimo wszystko całe to zamieszanie wytrąciło mnie trochę z równowagi - nie zabiegam o przypadkową publiczność, linkiem podpisuję się tylko na DSS i zaprzyjaźnionych blogach, stawiając na jakość, nie ilość kontaktów.
  • Nie ma w tym nie heroicznego, że po raku a biegam. To tak jak z każdym hobby. Pan który lubi doić krowy, po wyjściu z choroby robiłby to samo, pani żeglarka wróciłaby na łódkę, student na studia. I już.
  • Nie ma również nic heroicznego w tym, że wyszłam z raka. Stadium Ib dawało mi około 75% szans na pięcioletnie przeżycie, a to jak na problem onkologiczny bardzo dobry start.
  • Nadzieja, to dla pacjentów onkologicznych bardzo ważne słowo. Jeśli wiec faktycznie mój list dał lub wzmógł w kimś nadzieję, bardzo się cieszę. Bo o to w tym wszystkim chodzi.  

Poczułam się w obowiązku napisać o tym, bo wspaniałe komentarze najzwyczajniej mnie onieśmieliły i trochę przytłoczyły. Prawdziwymi bohaterkami są dla mnie kobiety, które wychowując dzieci, pracując lub prowadząc firmy, w ciszy i skromności zmagają się z tym choróbskiem i dają radę.

7 komentarzy:

  1. Eee tam, jakie znów "onieśmieliły" :)
    Dla mnie to była miła niespodzianka, jak wrzuciłaś link tu na bloga i teraz, kiedy wylądowałaś na głównej. Zasłużyłaś po prostu na dodatkową promocję, bo blog jest super :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniu, oczywiście splot wydarzeń, który doprowadził Cię na łamy ;) to bardzo ciekawa sprawa ale w naszym klimacie teorii spiskowych to mały pikuś :) Ważne, że było, bo jak pisze Midi zasłużenie!

    OdpowiedzUsuń
  3. przyzwyczajaj się do bycia sławną celebrytką! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. A mnie duma rozpiera,ze Cię znam ;))))))
    Jesteś fajną i silną babką a to,ze biegasz po raku..? niektórym "nowym" daje SIŁĘ.

    OdpowiedzUsuń
  5. moje drogie - najważniejsze, że spokój powrócił na łamy bloga. Rejestrator wejść zanotował skok w dniu publikacji, a potem wsz wrócił do normy.
    Marciosz - to Ty mi trzy lata temu tłumaczyłaś co to celebryta?

    OdpowiedzUsuń
  6. AniuHa, oj nie wiem, czy to ja roztłumaczałam trudne słowo celebryta. Sama nie wiem, czy dobrze go rozumim ;)
    To taka osoba, co gości na pierwszych stronach poczytnych pism/portali itp itd?

    OdpowiedzUsuń
  7. Gratuluję artykułu!
    Super się czytało!

    OdpowiedzUsuń