niedziela, 20 lutego 2011

Kuchennie

Sonda pokazuje, że ma być jak było dotąd, znaczy czytelnicy nie oczekują zmian co do treści. Czy to znaczy również, że niewiele się po mnie spodziewają?

Raport z biegania
Zaziębiłam się tydzień temu. Ale w planach miałam podbiegi w poniedziałek, nie mogłam sobie odpuścić podbiegania na resztkach krateru wulkanicznego, czyli tej pięknej górki na którą spoglądałam z okien kliniki. Żeby spojrzeć na nią z góry, zagrać na nosie i jeszcze raz z dumą westchnąć - ha gdzie jestem, a gdzie byłam rok temu.
Podbiegi robione z bolącym gardłem, na stokach górki tuż nad oceanem = jeż w gardle następnego dnia. No ale dwa dni później sobie myślę - skoro biegałam w bólem gardła to mogę też spróbować i z katarem. I pobiegałam w środę. Wolne 40 minut. W czwartek poczułam się lepiej, pogratulowałam sobie decyzji i stwierdziłam, ze sobie chyba wszystko ładnie przeinhalowałam. W piątek obudziłam się z bólem w klatce (wtajemniczeni wiedzą, czemu nie piszę w piersiach) i bez głosu, ale całe szczęście bez temperatury. Trzecie bieganie w tym tygodniu musiałam sobie odpuścić.

Raport z kuchni
A tutaj zwycięstwo na całej linii. Podsuwane przez was przepisy zachęciły mnie do poeksperymentowania z jednej strony i do podejścia ze zrozumieniem do zachcianek dzieci - z drugiej. No i stał się cud - taki trochę deus ex machina. Najmłodszy pożyczył z biblioteki ilustrowaną encyklopedię dla dzieci. Średnia przeczytała z wielkim zainteresowaniem stronę poświęconą żywieniu i doznała przemiany - mamo, ja już będę jeść wszystko, wszystko, nawet szpinak; tylko nie owsiankę, ale poza tym wszystko!!!
Proszę... Siła literatury.
Jak dotąd Średnia dotrzymuje słowa. A młodszy ją naśladuje. Hurrrraaaaa

Przegapiłam dzień kota. O naszej piękności pisałam już wcześniej. Nic się w tej materii nie zmieniło, nadal jest piękna, wdzięczna, mądra, wyrozumiała, dumna. Niestety w w pobliżu lodówki traci wiele ze swej dumnej postawy i wyje - otwórz ja, otwórz, proooooooooooooszeeeeeeeeeemiauuuuuuuuuu.



A skoro przy upamiętnianiu jesteśmy - podobno 2011 jest w Polsce obchodzony rokiem Marii Curie. W jakimś starym Niusłiku przeczytałam artykuł o jej życiu. Wspaniała, mądra i piękna kobieta. Chyba większość instytutów radioterapii na świecie nosi jej imię (w każdym razie ten w Dakarze nazywa się Joliot - Curie, dociekliwych zachęcam do zgłębienia powiązań Curie - Joliot).

10 komentarzy:

  1. W takim razie razem z pozdrowieniami przesyłam gratulacje!

    OdpowiedzUsuń
  2. nie roztłumaczysz nam co to jest joliot-curie?

    OdpowiedzUsuń
  3. Tobie? Przecież uwielbiasz poszukiwania w necie

    OdpowiedzUsuń
  4. śliczna kotka! Syjamka? Dla niej też ustalisz zdrową dietę? Nasze zwierzęta raczej nie są wybredne: owies & kocia puszka, oczywiście odpowiednio do rasy ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Syjamska, ale ostatnio zauważylam, ze ma w niepożądanych miejscach pojedyncze białe włoski, czyli nie jest taka superrasowa
    Je kocie chrupki, puszki, da się pokroić za surową wołowiną i czekoladę, lubi też rybkę na parze.
    A konie jedzą proso? Bo w Senegalu proso to bardzo popularne zboże.

    OdpowiedzUsuń
  6. Moje by Cię za proso opluły. Wolą owies, jabłuszko marchewkę i drożdżówkę z jagodami (Kuc), kawę z mlekiem i cukrem (Kuc), ciasto z truskawką (kuc),gruszkę (Kuc)....
    Proso ni jest trujące dla koni i wiem, że w twojej okolicy bywa używane do karmienia kopytnych. Nie jest jednak dla nich najzdrowsze jako podstawa żywienia (jak np. dla człowieka tłuszczyk na ziemniaczkach - dobry jako dodatek, ale jako podstawa nie najlepszy)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytelniczka Hania spodziewa się dotychczasowej różnorodności, dlatego głosowała jak głosowała :) Bieganie z przeziębieniem? Hm... Wychodzę z założenia, że lepiej poczekać niż wyhodować sobie dorodne bakcyle i osłabić organizm. Wielkie gratulacje za udane podchody kuchenne :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytelniczka Joanna ze Szkocji chciałaby więcej o Senegalu, lubi o nim czytać, jest tak daleko i jest taki inny.

    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  9. ale kicia strzeliła rozdziapę, hyhyhyhy :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Aska, oczki jej wyszły jak tej Twojej przyduszanej
    Joasiu, marzy mi się taki mądry, poukładany, ba, profesjonalny blog o Senegalu. Pewnie go napisze kiedyś. na emeryturze może... na serio - postaram się
    Haniu, ma całkowitą rację, tym razem mi się udało, o czym w kolejnym poście
    Anusiu, tatuś mnie tak nazywał, ech; nie wiem co jedzą konie tutaj, my jemy proso :D
    no czasami

    OdpowiedzUsuń