Moje maratońskie zapały dostały dzisiaj kubeł zimnej wody. W ramach przygotowań do maratonu pieszego przeszłam dzisiaj 25 kilometrów w około 3 i pół godziny. Jestem tak zmeczona, że nie chce mi się robić wyliczeń, w jakim tempie szliśmy po odjęciu wszystkich przystanków. Ostatnie dwa kilometry znów pokonałam biegiem, bo biodra nawalały i domagały się zmiany ergonomiki ruchu. Po powrocie do domu wtarłam w nie żel Clipol, działa cudownie przeciwbólowo i chłodząco. Z innych doznań: 1 - jeszcze godzinę po marszu czułam ciepło w kolanach, 2 - znów porobiły mi się bąble na wewnętrznych stronach pięt, 3 - bolą mnie mięsnie długłowe ud (o ile uda takie mają), mocno, nawet przy lekkim dotyku.
Mam więc namiastkę wyobrażenia, jak się człowiek musi czuć po przebiegnięciu/przejściu maratonu.
Pozwolę sobie jeszcze dorzucić głos w sprawie odchudzania. Nie wiem jak ludziom udaje się schudnąć uprawiając intensywnie sport. Po dzisiejszym "spacerku" zjadłam dwa domowe hamburgery, jeden na obiad, drugi na kolację, i cała furę niezdrowego, rakowego żarcia, które zostało po wczorajszych urodzinach Średniej: pop corn, ciasto, orzeszki, nawet jakieś resztki chipsów. Pisząc te słowa popijam mrożoną kawę, w której pływa ogromna porcja lodów (śmietany juz nie dałabym rady). A ważąc się ostatnio doszłam do wniosku, że koniec z bezkarnością jedzeniową. Dobijam do 52 kilo i wystarczy, więcej już nie chcę.
Sukcesem dzisiejszego dnia był debiut pana Ha w marszach przełajowych "chodzimy po Dakarze". Nie przeszedł ze mną całych 25 kilo, dobił do nas mniej więcej w 2/3 drogi, gdy przechodziliśmy obok naszego domu, potem chwalił się dzieciom, że przeszedł połowę. A niech mu będzie.
Aniuuu:) cała fura niezdrowego , rakowego żarcia - też mnie czasem dorwie. I jem. I mam wyrzuty sumienia, ale czasem jestem zła.Że nie mogę. Nawet nie wiesz, jak to dobrze, że Jesteś:)
OdpowiedzUsuńP.S. 52 kilo - chucherko następne ,ja mam przynajmniej 10 kg więcej :)) tyle,żem długa jest :)) :* Ściskam :*
Mi się jeszcze nie chciało wczytywać dokładnie w biegowe strony odnośnie jedzenia, wydaje mi się, że organizm musi więcej paliwa mieć przed i po takim wysiłku, więc nic dziwnego że jesz dużo.Na razie przeczytałam tylko, że jak się nie chcę odchudzić to mam nie biegać na głodnego i tego się trzymam :) Kawka z lodami mniam!
OdpowiedzUsuńSpoko, wszystko się ładnie spala, przytycie Ci nie grozi.
OdpowiedzUsuńInna sprawa, że menu warto zmienić :)
Pola, bieganie na głodnego absolutnie nie służy ani odchudzaniu, ani zdrowiu, ani wynikom sportowym. To taki mit rodem z Shape'a chyba, że jak się biega naczczo, to organizm spala tłuszcz. Z prawdą mało to ma wspólnego, bo na pierwszy ogień idą mięśnie...
3,5 godziny to chyba całkiem dobre tempo. Ukończyłabyś maraton na 50km poniżej limitu czasowego. Trzymam kciuki
OdpowiedzUsuńUltrasetka, dziekuje; chyba cos jednak sie Graziano pokickalo w jego super wypasionym chronometrze, no i to jednak 4 godziny z haczykiem, nie trzy byly
OdpowiedzUsuńMidi, e, nie, moim problemem dotychczas byla zbyt niska waga i brak sily w nogach. A jem tak zdrowo, ze fakt siegniecia po garstke chipsow wart byl uwiecznienia.
Polu, no wlasnie, kawa z lodami mniam mniam.
Kseniu, ja ciagle slono place jak sobie pofolguje jedzeniowo, wiec uwazam; naswietlanie okolicy flakow jest bardziej uciazliwe niz samo raczydlo