niedziela, 19 czerwca 2011

Zycie

Nie jestem rozmemlancem, ale czasem sie rozczulam.

Kilka dni temu ogladalam probe przedstawienia malych i wiekszych tancereczek. Dziewczynki wyginaly sie do muzyki Czajkowskiego i chociaz te ich pas czesto nierowne i nieporadne, musialam sie skryc za gazeta, by sensacji swoim szlochem nie wywolac. Moja Srednia tanczy. I ja tego dozylam - jakkolwiek patetycznie to brzmi, fakt ten bardzo mnie poruszyl.

A moze to jednak Czajkowski i Strauss? Wszak muzyka zawsze silnie na mnie dzialala; w efekcie prawie jej nie slucham (to znaczy gdy nie moge sie poswiecic tylko jej sluchaniu, nie slucham jej wcale).

A przed chwila wzruszyl mnie Najmlodszy. Przytuptal cichutko, skarzac sie na bol brzuszka. Poslalam mu na dole, utulilam, zasnal. Dziewieciolatek nadal pachnie tak fantastycznie jak maluszki.

1 komentarz: