Jest Ramadan. Pan Ha o 20 je sniadanie, potem spacerujemy, 22 obiad, 5 rano kolacja.
21 - spacerujemy. Bez dzieci. Po pol godzinie chwycil mnie niepokoj, wracamy. W domu dzieciaki - jakas pani byla, zostawila kartke. Czytam: prosze zadzwonic pod numer XXX, podpisano XXX corka pani XXX z banku SGBS. Dzwonie, nie ma tekiego numeru. Bank SGBS? Nie mamy tam konta. Zastanawiam sie dalej... JASNY GWINT, opowiadac mi tu juz kto tu byl i co robil!!!
Opowiesc Najmlodszego:
Zadzwonila pani do drzwi, to jej otworzylem, chciala widziec rodzicow, to powiedzialem, ze wyszli, chcialem drzwi zamknac, ale weszla do srodka i powiedziala, ze na was zaczeka. Usiadla, a ja z Ablayem (kuzyn) wrocilismy do komputera. Co robila? Nie wiem, nie patrzylem, gralem w gry. Aha, wody sie chciala napic to jej dalem.
Opowiesc kuzyna:
Poszla na gore (pokoje dzieci) ale szybko wrocila. Rozgladala sie po salonie, to powiedzialem Najmlodszemu, ze ta tutaj to chyba czego szuka, ale on nie reagowal, bo wiesz ciocia, gralismy w FIFA 2010. Jak poszlismy do lodowki po wode, to podeszla do koszyczka, gdzie klucze trzymacie i drobniaki i grzebala tam. Potem sie zapytala, czy ktos jeszcze jest w domu. To poszedlem po Srednia i wrocilem do komputera.
Opowiesc Sredniej:
Dziewczyna, tak na oko 17 lat (sic!). Mila i sympatyczna, chciala od ciebie mamusiu jakies dossier do banku i poprosila, zebym z nia poszukala. Ale ja powiedzialam, ze nie wiem gdzie trzymasz papiery z banku. Chcialam ja jeszcze o cos zapytac, ale ona caly czas rozmawiala przez telefon, wiec nie chcialam jej przerywac. Chodzila troche po salonie, potem oparla sie o sciane przy wejsciu do waszej sypialni, caly czas z telefon przy uchu. I nagle weszla do waszego pokoju i zapalila swiatlo. Pomyslalam sobie, ze jest niegrzeczna i tak sie nie robi i chcialam jej to nawet powiedziec, ale nie chcialam byc niemila. Ale gdy otworzyla Twoja szafe z ubraniami, to sie jednak zapytalam czego szuka. To ona powiedziala, ze nic, napisala na kartce ten nr telefonu i poszla. Aha, wydaje mi sie, ze dotknela Twoja torebke, ktora lezala na lozku.
Zniknela tylko pieczatka firmowa. Mielismy wszyscy wiecej szczescia niz rozumu.
Coz za misterny plan: godzina, telefon, sprawa z banku. I ta odwaga! Niewatpliwie dziewczynka ma niezle jaja.
(opowiem Wam kiedys jak wyglada "sposob na wode"i "sposob na zapalenie opon mozgowych")
mieliscie duzo szczescia i Wy i dzieci;
OdpowiedzUsuńdobrze, ze nic nikomu sie nie stalo;
az mnie ciarki po plecach przeszly: obcy czlowiek ze zlymi zamiarami w domu i dzieci;
moze to Pan Ha wymodlil jakiegos Aniola Stroza dla Was?
ale numer! faktycznie trzeba miec tupet by sie tak panoszyc.
OdpowiedzUsuńi pewnie najpierw Wasz dom byl obserwowany, wiec Wasz rytm dnia/wieczora zostal rozpracowany.
uff...
Natalia
Na waszym miejscu wymieniłabym zamki w drzwiach. Odcisk klucza robi się kilka sekund..., A dzieci chyba przeszkolisz jak nie być grzecznym. Kurcze przerażająca ta historia. A tej "panienie" przydało by się tęgie lanie za grzebanie w nieswoim domu. Chyba zwyczaje zmienicie,prawda?
OdpowiedzUsuńNieźle...brrrr...dzieci są kochane i takie bezbronne. No to chyba przeszkoliłaś je teraz z nieufności do intruzów? Lepiej chuchać na zimne.
OdpowiedzUsuńczy da sie dzieci skutecznie przeszkolic?
OdpowiedzUsuńJa też wymieniłabym zamki. Trzeba przyznać, że kobita miała niezły tupet.
OdpowiedzUsuńchyba należy próbować, z tym szkoleniem dzieci
OdpowiedzUsuńmiala jaja jak berety :D
OdpowiedzUsuńAlbo tupet ja strusie jajo.A może zapisz ziciaki na jakieś fu-kung, albo inną karatkę?
OdpowiedzUsuńPrzerażająca historia. Kradzież pieczątki też trzeba jakoś zgłosić? Wyjaśnić? Przecież teraz kobieta z jajami może wystawić w imieniu tej firmy absolutnie wszystko. A zamki w domu do wymiany!
OdpowiedzUsuńpolskie dziecko w ogóle nie wpuściłoby babska za próg. nikomu nie otwieraj, my mamy klucze, to sobie sami otworzymy.
OdpowiedzUsuń:)