Zdaniem lekarza robiacego usg oraz ortopedy, wyhodowalam sobie chroniczne zapalenia sciegien na obu nogach. Pewnie sama jestem sobie winna, ignorujac bol, ktory pojawil sie dawno, dawno temu. Ale do licha, potraficie odroznic bol sciegna od bolu miesni?
Pojawia sie pytanie, co takiego zadalam sobie w glowie, zeby tak bardzo zamknac sie na sygnaly plynace z wlasnego ciala. Proste rownania: biegam = nie mam raka i wiecej biegam = wiecej nie mam raka, jednak sie nie sprawdzily. Trzeba bylo po drodze dodac kilka waznych danych, by ostatecznie otrzymac wynik: nie ma raka = nie biegam. Trzy tygodnie!!! odpoczynku, potem dwa tygodnie powolny marsz, rozciaganie i trucht w miejscu (!!!), a potem zaczynam od - powolnych trzech kilometrow!!!
A maraton za miesiac. I nie przesuna go dla mnie.
Bardzo duzo kosztowalo mnie pogodzenie sie z faktem, ze go nie przebiegne. Ostatecznie nie decyzja lekarza mnie przekonala, ale fakt, ze noga nadal boli, ciagnie do kolana, do piety, stawiajac stope mam wrazenie, jakby mi sie zaraz miala cala kostka rozjechac; ciagnie w gore do posladka.
Zaluje. To byl wazny cel na ten rok. Balam sie wlasnej niemocy, lenistwa, ze zabraknie mi silnej woli by wypelniac plan treningowy, ale tej opcji nie przewidzialam. Ze sie tak latwo przetrenuje. I ze dokucza mi nie miesnie, nie kosci, ale sciegna.
Przykro mi i wierzę, że dasz z tym wszystkim radę.
OdpowiedzUsuńWczoraj człowiek, którego mijam na treningach zaproponował mi półmaraton śląski (choćby bieg na 7km bo też jest) ale wiem, że mimo iż dał bym radę,że bym chciał to moje kolana chyba nie, a ważę nadal ok.110kg wiec jeszcze trochę czasu musi upłynąć (niejednego posta napiszemy) aż cel zostanie osiągnięty.
p s ... zazdroszczę Ci miejsca w którym jesteś.
Tola - odp ps - a ja Tobie
OdpowiedzUsuńTa, nie daj sie wkrecic w logike "dam rade". Biegac, to nie znaczy przebiec raz; coraz bardziej sie przekonuje, ze najwieksza sztuka jest nie zrobic sobie krzywdy.
i co dalej? wyrzuty sumienia męczą bardzo?
OdpowiedzUsuńWitaj, dziś po raz pierwszy do Ciebie zajrzałam i wsiąkłam :) Przeczytałam wszystko. Będę zaglądać. Życzę zdrówka i poczucia humoru cały czas na tak wysokim poziomie :)Wtedy łatwiej znosić niełatwą rzeczywistość. Jestem byłą "biegaczką" ale sprintu :)więc czuję temat. Pozdrawiam Cię z podwarszawskiej wsi. Anka
OdpowiedzUsuńAneczko, zbudowałaś sobie już bazę, więc, kiedy wyleczysz kontuzje, powrót do formy będzie łatwiejszy i szybszy niż zaczynanie wszystkiego od początku. Zobaczysz, że jeszcze przelecisz maraton i to nie jeden :)
OdpowiedzUsuńĆwiczenie - pogodzić się z tym (zaakceptować), na co nie ma się wpływu... Trudne, ale nie niemożliwe. Wtedy tak nie boli.
OdpowiedzUsuńżyczę ci tego z całego serca
Grażyna
Ania, wyleczysz i zdecydujesz co dalej. Nie ten maraton, to co innego :)
OdpowiedzUsuńW każdym razie niemocą, brakiem silnej woli i lenistwem sie nie wykazałaś!
tak, byłaś dzielna, jesteśmy z Ciebie dumni i o nie podśmiechujki żadne!
OdpowiedzUsuńPrzyjedziesz na następny maraton i będziemy Ci kibicować. W Lizbonie, Paryżu, Rzymie. Gdzie chcesz!
Hmmm... ja Cię doskonale rozumiem. Ja odkąd "pływają" mi chodniki a schody są do nieba czuję taką... "niepełnosprawność". Tyle rzeczy bym chciała a nie wszystko mogę przeskoczyć.
OdpowiedzUsuńTy taka dzielna dziewczyna jesteś i masz w sobie tyle samozaparcia i wiem,że jeśli nie dziś, to jutro ale dasz radę.
I Marciocha ma rację JESTEM Z CIEBIE DUMNA!!!!!
i dziękuję,że jesteś jaka jesteś. (bo już myślałam,ze jesteś cyborgiem ;))))))
;*****
Luika
Luiko, no wlasnie, nie jestem? jak to?
OdpowiedzUsuńHaniu, nie wiem jak to dalej bedzie. pomysle w listopadzie
Marciosz, wybieram Medoc :P
Grazynko, dziekuje
Polu, dziekuje
Wielka szkoda, że tak wyszło. Wyobrażam sobie, jak Ci trudno z tego zrezygnować - kiedy pół roku temu okazało się, że nie mogę biec w półmaratonie było mi tak trudno, że pobiegłam, tylko sobie szkodząc (a to były zaledwie dolegliwostki, dolegliwosteczki przy Twoich problemach). Nigdy więcej tego nie zrobię. Fajnie, że wyczułaś, że najważniejsze, to nie szkodzić sobie, niby proste, a czasem ciężko do tego dojść. A że jesteś silna i potrafisz trenować, to i tak pokazałaś!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńhlip, hlip
OdpowiedzUsuńdziekuje za slowa wsparcia
staram sie bardzo nie odbierac tej porazki jako Porazki; roznie mi wychodzi
Nie przeceniajcie prosze mojego zdrowego rozsadku, to nie pod jego wplywem odpuscilam. Bolu nie da sie pokonac.
i przepraszam, ze odpisuje hurtem. Musze nabrac dystansu, do tego czasu troche jak strus udaje, ze problemu nie ma.
Wasze zrozumienie i wsparcie jest dla mnie bardzo wazne. Bo w realu, ludzie, ech, sami wiecie, w czolko sie pukaja... Ignoranci biegowi i tyle.