Kopa potrzebuję. Niech mi ktoś przyłoży średnio mocno, żebym się do roboty wzięła.
Pozoruję pracę sama przed sobą, pozbywając się resztek szcunku do własnej osoby.
Zalegam i czytam bzdety. Bezrefleksyjnie.
Od początku tygodnia odkładam różne SPRAWY, opisy do zrobienia, dokumenty do wykończenia, maile do wysłania. Męczy mnie pisanie po francusku, chyba nigdy nie opanuję tego języka w stopniu pozwalającym mi na bycie "à l'aise" (oczywiscie musialam srawdzic, czy na pewno tak sie to pisze).
Ech, mialam sie jakos pozytwnie naładować tym wpisem, a zdołowałam się jeszcze mocniej
pracuj pilnie,
OdpowiedzUsuńjak Mickiewicz w Wilnie,
bo od piątku rana
będziesz ...
pijana
albo narąbana
OdpowiedzUsuń;)
nieee; nie od piatku rana; od soboty
OdpowiedzUsuńwitaj Aniu,
OdpowiedzUsuńpozwolisz, że zostanę tutaj u Ciebie, z Tobą.
Wiesz, ja mogłabym Cię lekko popchnąć do przodu, tylko, że najpierw mnie ktoś musi przyłożyć i to dość mocno, bo jestem upartym osłem, ehh do potęgi tysięcznej...
Pozdrawiam ciepło (:
rozgosc sie prosze
OdpowiedzUsuńi tez pozdrawiam
zalegaj
OdpowiedzUsuńozdobnie
w pon pijemy od rana :)
:*:*
Kopię na dobry początek tygodnia :)
OdpowiedzUsuńja też Cię mogę kopnąć. Prawą nogę mam sprawną :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń