Seks musi być. Musi i już. Najlepiej, żeby był bardzo udany. Chociaż ja uważam, że jeśli jest tylko udany, a bardzo udany tylko czasem, to tez jest dobrze. Piszę to, bo taka jedna fajna Kobitka z Rakelą mnie natchnęła.
Gdyby zabawić się w skojarzenia, wyszłoby, że w powszechnym mniemaniu "rak" i "seks" są oddalone od siebie o lata świetlne. Poprzytulać się - TAK, uprawiać seks - NIE!
Ale przecież istnieją "potrzeby" partnera/partnerki i swoje własne. "A feee", zakrzykną niektórzy. "Chory walczy o życie, więc nie w głowie mu TE sprawy", powiedzą inni.
Chorowanie na raka trwa długo. To nie tydzień, dwa; mówimy o miesiącach i latach. W tym czasie możemy czerpać przyjemność i dawać ją. A jak? Ha! Na 1001 nocy/ ups, pardon, sposobów.
No dobra, opiszę coś dosłowniej.
Poniżej tzw ekspandery. Do czego slużą? Do treningu rozciągliwości pochwy po naświetlaniach okolic miednicy mniejszej. Podczas naświetlań tkanki tracą swoją naturalną rozciągliwość, CZEBA się więc PO ZAKONCZENIU LECZENIA trenować, delikatnie rozciągając.
Nareszcie piszesz! I do tego fascynujący temat! Proszę o więcej! Ja nie rakowa jestem a juź mężyk chce ekspander zanabyć..... Anusia
OdpowiedzUsuńSeks musi być i już. Ja mam prawie 60-tkę na karku i niektórzy się dziwią, że mi w głowie... u mnie będzie do końca. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhowg, drogie Panie
OdpowiedzUsuńAniu, super post.
OdpowiedzUsuńCudowne spojrzenie! Buziam czekoladowo w ten poranek pochmurny! :*
OdpowiedzUsuńtaki troche majster klepka
OdpowiedzUsuń