czwartek, 24 maja 2012

Góry i doliny

Przechodzimy grupowo i rodzinnie depresję. Po prostu każdemu jest ostatnio źle z jakiegoś powodu. Odpędziłam natrętną wizję wspólnego łykania prochów; dla dziewczynek w kolorze róziowym, dla chłopców błękitne.

Nadal nie posiadamy telewizora, co akurat dobrze robi na ciepło rodzinne. Każdego wieczoru łupiemy w grę - budujemy osady i miasta, kupujemy, sprzedajemy, albo kradniemy, blokujemy. Czasem ktoś się obrazi i przerwie grę, ale generalnie jest kupa śmiechu. Tatuś ciągle myli skałę z cegłą, Ńajmłodszy podgląda karty ojca; dobrze jest, bo coś się dzieje. Wspólnie.

I czekamy na wakacje. Niestety nie będą wspólne...

6 komentarzy:

  1. A kto z kim nie jedzie? :(
    My wczoraj też graliśmy w gry (choć tiwik stoi) i było super. U nas nieustająco obraża się przy graniu najmłodszy, a nawet....ryczy, oczywiście wtedy kiedy przegrywa :))))

    OdpowiedzUsuń
  2. przyjeżdżaj, zaaplikujemy cudowne lekarstwo :)

    a w sklepie namierzyłam nową wersję gry, więc będzie nowa zabawa.

    OdpowiedzUsuń
  3. ociec nie jedzie
    nie ma wizy
    musialby po nia do maroka leciec
    albo kombinowac z innymi ambasadami
    a na kombinowanie to on za duzy chlopiec

    u nas tez Najmlodszy czasem ryczy

    Marciocha, nadchodze

    OdpowiedzUsuń
  4. Aniu, telewizor na doła nie pomaga, a wspólne granie i spędzanie czasu raczej tak :) No i wychodźcie z tego doła jak najszybciej! :-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ostatnio zakupiłam taką znaną niegdyś, nieskomplikowaną grę pt. CHIŃCZYK. Aby grać z moją 78-letnią mamą. Jest trochę zabawy i śmiechu. No i nie musi "znosić" telewizji.

    OdpowiedzUsuń
  6. Haniu, dlatego gramy :)
    Ewo, Chiñczyk jest super. Mamy wersje z magnesami, przydaje sie w podrozy

    OdpowiedzUsuń