Duszno w głowie, w sercu, nawet żyły ściśniete. Miejsca zbyt mało w środku i na zewnątrz, biadoliłam w duchu, człapiąc po centrum Dakaru krok za krokiem, by nie z przyjemnością, ale dla zasady zaliczyć kilka wystaw Biennale Dak'Art. I trafiłam na to
http://lemagazine.jeudepaume.org/blogs/shelleyrice/2012/05/21/dakart-needs-a-new-face-by-rob-peree/ |
Pieprzone, katolicko-socjalistyczne wychowanie.
Znaczy - nie umiemy cieszyć się chwilą, dniem dzisiejszym. Zawsze celebrujemy przeszłość, to co było, a o przyszłości myślimy tylko w ciemnych barwach. Brrrr... okropne. Ale chyba wszyscy wokół utwierdzają nas w tym; z kościołem włącznie. Choćby dzisiejszym świętem. Świętowania chwili życzę.
OdpowiedzUsuńTeż mam to czasem, jednak coraz mniej i to jest akcent optymistyczny :))). Buziaki:D
OdpowiedzUsuńno, to dobra wiadomość
OdpowiedzUsuńzostanę tu u Ciebie, jeśli nie masz nic przeciwko ;) pozdrowienia wieczorową porą (duszne demony wiecznie żywe też miewam, ale nie podlewam - im szybciej usychają, tym lepiej dla otoczenia :))
OdpowiedzUsuńAniuha, o tym pisałam ostatnio i ja. Nie wiem co się dzieje, ale takich wpisów jest ostatnio na blogach coraz więcej. Jakaś zaraza XXI wieku. Ale co nas nie zabije...
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Ciebie i za siebie:)
oj, a mi chwila rozlewa się na cały dzień. to mała przesada... :S
OdpowiedzUsuńale tym razem nie o tym mowa, tak?
;)
jak przyjedziesz, to bałagan przewietrzymy!