piątek, 8 czerwca 2012

Mesjanizm

Nasza narodowa choroba, także na prywatną mikroskalę. Że choroba była po coś, że to nie przypadek, że tak miało być i że odtąd (i od tego) mam teraz MISJĘ.

Rechoczę złośliwie na samą myśl.

Tak. Wiele dobrego urodziło się przez moją chorobę. Cały ten projekt w Yeumbeul, przebadane juz prawie 3000 kobiet, 7 raków inwazyjnych wykrytych, kilkdziesiąt zabiegów krioterapii, konizacji, już sama nie wiem co tam jeszcze. Gdy wiwaty umilkły, mnie wreszcie nawiedziła ta myśl, która dopada wszystkie kobiety z RSM - że można było tego uniknąć! Że mogłam się badać regularnie, leczyć i żyć swoim nomalnym życiem. Bez wybuchów gorąca, zmian nastrojów, bezsennych nocy i tej... PUSTKI.

Tak proszę państwa. To nie mesjanizm. To przypadek. Zły przypadek.

4 komentarze:

  1. e tam . ja tu becze jak krowa, a na fb mesjanizm kwitnie !
    czy krowa beczy?
    hm
    czas na tabletke i na sen
    dobra noc!

    OdpowiedzUsuń
  2. choć patrzę z boku, trochę tak myślę, tylko co ja mogę wiedzieć.........

    OdpowiedzUsuń
  3. to nie choroba byla po cos.
    to Ty zyjesz swiadomie.
    tym JAK zyjesz nadalas sens przypadkowi.
    nie musialas. chcialas.
    :***

    OdpowiedzUsuń
  4. Ksena, nie becz
    albo becz
    I. Bo, bo tak czulam, ale juz nie czuje
    Ingrid, i tak i nie i tak i nie. Bęc

    OdpowiedzUsuń