Nasza narodowa choroba, także na prywatną mikroskalę. Że choroba była po coś, że to nie przypadek, że tak miało być i że odtąd (i od tego) mam teraz MISJĘ.
Rechoczę złośliwie na samą myśl.
Tak. Wiele dobrego urodziło się przez moją chorobę. Cały ten projekt w Yeumbeul, przebadane juz prawie 3000 kobiet, 7 raków inwazyjnych wykrytych, kilkdziesiąt zabiegów krioterapii, konizacji, już sama nie wiem co tam jeszcze. Gdy wiwaty umilkły, mnie wreszcie nawiedziła ta myśl, która dopada wszystkie kobiety z RSM - że można było tego uniknąć! Że mogłam się badać regularnie, leczyć i żyć swoim nomalnym życiem. Bez wybuchów gorąca, zmian nastrojów, bezsennych nocy i tej... PUSTKI.
Tak proszę państwa. To nie mesjanizm. To przypadek. Zły przypadek.
e tam . ja tu becze jak krowa, a na fb mesjanizm kwitnie !
OdpowiedzUsuńczy krowa beczy?
hm
czas na tabletke i na sen
dobra noc!
choć patrzę z boku, trochę tak myślę, tylko co ja mogę wiedzieć.........
OdpowiedzUsuńto nie choroba byla po cos.
OdpowiedzUsuńto Ty zyjesz swiadomie.
tym JAK zyjesz nadalas sens przypadkowi.
nie musialas. chcialas.
:***
Ksena, nie becz
OdpowiedzUsuńalbo becz
I. Bo, bo tak czulam, ale juz nie czuje
Ingrid, i tak i nie i tak i nie. Bęc