piątek, 31 maja 2013

Dzień bez papierosa

Dzisiaj jest światowy dzień bez papierosa. W Pl chyba niewiele się o tym mówi, ale pamiętajcie


A tutaj, mój niezmordowany doktor K wygłosił dzisiaj ważną mowę w parlamencie, zwracając się do deputowanych, by jak najszybciej uchwalili prawo chroniące dzieci, młodzież i niepalących. Pprawo które ma zakazać reklamowania papierosów i finansowania jakichkolwiek imprez kulturalnosportowych przez przemysł tytoniowych. Oprócz doktora przemawiali lekarze, dzieci, przedstawicielka WHO, minister sprawiedliwości.

Było uroczyście. Siedziałam w gronie współpracowników i wolontariuszy stowarzyszenia i po raz kolejny czułam, że uczstniczę w czymś ważnym i potrzebnym.

i znów na złość tobie, raku :P

środa, 29 maja 2013

I znów jesteście mi potrzebni

by podjąć decyzję. Chcę z koleżanką pisać blog o sztuce, albo/i kulturze Senegalu. Nie ma to być kompendium, zwyczajnie, jak to blog, bardziej by pokazać co nas zachwyca i w czym uczestniczymy.

Poniżej kilka zdjęć. Tak na "spróbę". Napiszcie, czy smakuje.

Wszystkie zdjęcia by Kamila Rosińska; wystawa "Goree, Regard sur cours" (klik)



















wtorek, 28 maja 2013

Ból, który level?

Tradycyjnie, jak każdego roku, dokładniej minimum dwa razy do roku, dopadło mnie zapalenie nerwu kulszowego. Uprzedzam - notka będzie zawiła.

Afrykę.org czytam właściwie od samego początku jej istnienia. Nie ze wszystkim się zgadzam, ale przyznaję, głos radykalnie proafrykański jest w Polsce potrzebny. Śledziłam ich dość śmiałą kampanię zbierania 1%, próbującą zawalczyć o zmianę klisz, jakie mamy wdrukowne gdy myślimy o Afryce. I zaczęłam się z nimi zgadzać ...jeszcze mniej.

W pamięci utkwiła mi notka "w Afryce nie ma wody?" (klik) i proszę Państwa, ponieważ relatywizm stanowi dla mnie jednoznaczną manipulację, powiem wprost - nie podoba mi sie takie przedstawienie problemu. Nawet małe dziecko wie, że problemem nie jest sam fakt istnienia lub nie, wody w Afryce, ale dostępności do niej. Ja, jak i dwa miliony mieszkańców Dakaru, od prawie miesiąca mam dostęp do wody utrudniony, bo trwają bliżej nieokreślone prace naprawcze przy wodociągu. Możemy oczywiście powiedzieć, że woda jest, cienkim siurem leci na parterze, tylko że u mnie na pierwszym i drugim piętrze już jej nie ma.

Myjemy się zatem polewając wodą z "wiadra", co zresztą niczym szczególnie dziwnym nie jest, bo śmiem twierdzić że połowa mieszkańców Afryki tak się właśnie myje. Oczywiście cały czas pamiętamy o tym, że jak nas uczy Afryka.org, woda w Afryce jest, ano jest, trzeba ją tylko przydźwigać.

Dźwignęłam i ... - patrz początek notki. Klinika, kroplówki, zastrzyki, teraz leżenie plackiem w domu i połykanie jakiś strasznie silnych leków, z których na trzech widnieje taki oto sympatyczny obrazek


na moich jest level 1 i 2.

Tak; cierpię, boli mnie, jestem z tego powodu na zmianę kłębkiem rozpaczy i zgryźliwym babonem (padło na Afrykę.org tym razem). A boli mnie tylko gdy próbuję chodzić, albo przewracam się z boku na bok, gdy leżę na plecach z ugiętymi nogami jest super. Pocieszam się, że nie będę tak leżeć w nieskończoność. Wszak to moja coroczna tradycja i znam jej ciąg dalszy, wiem, że za kilka dni wstanę i pobiegnę (no, pomaszeruję).

Level 2 odbiera mi zdolność koncentracji ale nie empatii. Zatrzymuję się i myślę o tych wszystkich, których boli non stop. Gdy chodzą, leżą, stoją, zwijają się w kłebek, rytmicznie kołyszą się na sztywno wyprostowanych nogach (wiecie kto tak robił?). Ból nie pozwala im spać, żyć, komunikować się, odbiera człowieczeństwo, godność, prawo do samostanowienia. A do tego ignorancja i biurokracja (klik) utrudniają im dostęp do level 3 i wyżej. Dzisiaj bardziej niż zwykle zgadzam się, że "nikt nie powinien tak ciepieć". Napełnijmy świnkę skarbonkę Magdy - Wojowniczej. (klik)




czwartek, 16 maja 2013

Ten mój Senegal

Ktoś mi zadał ostatnio pytanie, dlaczego nigdy nie zdobyłam się na pisanie bloga o Senegalu. Z tego samego powodu, dla jakiego setki tysięcy Polaków nie piszą bloga o Polsce. Się nie da, temat zbyt szeroki. Wyszłaby z tego jakaś mieszanka niestrawna. Jednak dzisiaj z pełnym poczuciem narażania się afroentuzjastom i niektórym Afrykanom, pozwolę sobie zdjąć maskę hurrrrrajaktuzajebiścieifajnie i ponarzekam.

(pewnie zauważyliście, że jak dotąd wolę nie pisać nic, niż narzekać, w myśl zasady, że nie pluje się do miski, która karmi)

W Afryce komunikacja między ludźmi musi być, ten ciągły przepływ energii. Co jest w sumie bardzo fajne i nastraja pozytywnie. Ale.... czasem każdy ma dość, chce się schować, nie chce komunikować ani wymieniac savasavabien. I gdy to nas dopada, ubieramy odpowiednią minę, przyjmujemy odpowiednią pozę. I to działa. Działa w Europie, bo już w Afryce to niekoniecznie. A gdy już jesteś białasem, do tego rodzaju żeńskiego i w średnim wieku, nie działa wcale.

Idę. Kaszkiet na łbie, krem 50+ na twarzy i ramionach (czyli zero makijażu, czyli widać, że swoje lata mam). Chcę przejść przez ulicę, przez którą przewala się kupa aut jadących w tempie zółwim i wydzielająca kłęby spalin. Staję dobre dwa metry przed krawężnikiem, żeby wdychać gówno trochę bardziej rozrzedzone. Obok staję kobitka. Przygląda mi się i pyta - czekasz na autobus? odpowiadam - nie. Niewypowiedziane pytanie o cel mojego tu stania/pobytu/statusu zawisło między nami, ale... przykro mi, dzisiaj jest ten dzień, że ja niekoniecznie.- Bo jak chcesz żeby się autobus zatrzymał, to musisz podeść bliżej krawężnika - ciągnie. - Wiem, dziękuję, nie czekam na autobus, chcę przejść na drugą stronę - odpowiadam. - Jeśli się chce przejść przez ulicę, to też trzeba podejść bliżej - nie ustępuje.

Uuuuuuuuaaaaaaaaaa. zagotowało mi się pod kaszkietem. - Dlaczego w tym uroczym kraju ciągle mnie wszyscy pouczacie? Spojrz na mnie! Czy wyglądam na kogoś kto nie umie przejść przez ulicę? Dlaczego wy Senegalczycy i Senegalki ciągle mnie usiłujecie uczyć i pouczać??? - powiedziałam, przyznaję - podniesionym głosem - i przeszłam na drugą stronę. Pani na wszelki wypadek została po swojej stronie, chyba się trochę mnie wystraszyła, i stamtąd krzyczy - czy ty jesteś normalna? Nie, proszę pani, dzisiaj nie jestem. I poszłam w swoją stronę.

Polsko, Senegalu, pozwól żyć!!!
:D

Pan Ha skwitował - pogadać sobie chciała.

kurtyna!

środa, 15 maja 2013

Joli - Piecha

Kolejny absurd tego pana.
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103087,13911461,Piecha_przeprasza_za_wypowiedz_o_Jolie___Pospiesznie.html#BoxSlotII3img
Pana sądy nie są bynajmniej zbudowane na lekarskiej wiedzy, tylko na męskim wybujałym ego.
Powtarzam - wykastrować prewencyjnie dla dobra żeńskiej części narodu!

(tak, wytniemy i lekarze wycinają jajniki. a genu raka szyjki macicy nie ma, niedouczony matole)

wtorek, 14 maja 2013

Joli

Debilne komentarze wkurzają mnie niemożebnie.

Wycięłabym sobie bardzo wiele, cycki również (tym bardziej przy natychmiastowej odbudowie), byleby nie przechodzić radio i chemioterapii. A temu panu,http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/piecha-o-mastektomii-jolie-dziwne-zachowanie-event,325691.html zaaplikowałabym naświetlania, prewencyjnie dla narodu - wszystkiego, żeby poczuł, jak to jest fajnie. A gdyby już poczuł, to by żałował, że sobie jąder nie amputował. Prewencyjnie.