Nie moge, to wszystko za duzo mnie kosztuje, chcialabym zapomniec o chorobie, o raku, moim raku i innych - zalilam sie docowi w chwili slabosci (pamietacie, robimy razem projekt badan i przeciwdzialania RSM na przedmiesiach Dakaru).
- to zrob swoje, dokoncz projekt, a potem odpusc, zajmij sie czyms innym - mruknal doc.
cisza
dalej cisza...
- ale ja nie moge - powiedzialam
- ale nie mozesz - powiedzial rownoczesnie ze mna. - jestes juz stracona...; szyderca - pomyslalam...
Tak, jestem stracona, tak jak Wy; stracilismy niewinnosc i juz nigdy nie bedzie jak przedtem. RAK, widze go wszedzie, czuje, placze przez niego, zyje obok, zyje dla. Skurwysyn.
Placze. Wiecie dlaczego. Wole nie pisac, bo nie wierze, ze ONA juz nic nie napisze.
Wczoraj spanikowałam, dzisiaj nie potrafię nic napisać,tylko się wściekam, to ta bezsilność...
OdpowiedzUsuńtak, jesteśy skażeni. Nawet ci, co nie chorowali, tylko asystowali chorującym
OdpowiedzUsuńniestety, asystowanie jest wbrew pozorom gorsze... My zostajemy i musimy pamiętać, bo zapomnieć się nie da
OdpowiedzUsuń