Mala tytulowa prowokacja.
Najmlodszy poszedl wczoraj na plaze z kuzynostwem. W samo poludnie, bez kremu i czapki. Polozyl sie na sloncu z postanowieniem upodobnienia sie do kuzynow. Gdy go wieczorem odbieralam od szwagierki, rozpalony byl strasznie; goraczka prawie 39 stopni, dreszcze, zimne rece. Biafin na skore, paracetamol do picia i zamumifikowanie w zimnym, mokrym przescieradle. Ech, gupol.
A pewnej mlodej parze, ktora jutro slub bierze, zycze jak najwiecej wspolnych lat, w milosci i szczesciu.
Zycze calym moim sercem. Pan Ha doklada swoje.
mam wrażenie, że też znam, więc dokładam się do życzeń Państwa Ha
OdpowiedzUsuńha ha to ja
;)
nie wiem czy znam
OdpowiedzUsuńnawet jesli nie
to co?
nic!
tez sie dokladam do zyczen
niech zyja dlugo
i szczesliwie
a wszelkie chorobska niech ich omijaja
szerokim lukiem
oraz
pozdrawiam Najmlodszego!
rozczulil mnie tym co zrobil
chociaz nie bylo to madre, oj nie
mam nadzieje, ze ma sie juz dzisiaj lepiej
też przyłączam się do życzeń (mimo, że nie znam na pewno): życzę im twórczych wymian zdań i pięknego odkrywania różnic między sobą :)
OdpowiedzUsuńNajmłodszemu życzę zdobywania doświadczenia życiowego w trochę mniej bolesny sposób...
Dziekuje za troske w imieniu Najmlodszego
OdpowiedzUsuńJak na dziecie mieszane malo ma tej melaniny, wiec go skora piecze, pewnie zacznie oblazic, ale poza zmeczeniem nic mu nie jest, goraczke skutecznie sciagnelam zimnym przescieradlem.